.nag

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Historia mojego życia

http://ecsmedia.pl/c/kroniki-krolobojcy-tom-1-imie-wiatru-b-iext6839657.jpg

Imię wiatru

cykl: Kroniki królobójcy (tom 1) 
wydawnictwo: Rebis
tłumaczenie: Jan Karłowski
tytuł oryginału: The Name of the Wind
data wydania: 11 września 2008
liczba stron: 876
ocena:8+/10





An (accurate) Kvothe - Harry Potter meme .... Name of the Wind: one of my very favorite books, and the best "school of wizards" story I've read (sorry HP!)   Każdy z nas zna Harrego Pottera. Większość uważam, że siedem tomów opowiadających historię o chłopcu z blizną było najlepszą serią, jakąkolwiek przeczytało. Jednak o ,,Imieniu wiatru" mało kto słyszał, a jeszcze mniej miało przyjemność poznać Kvothe, który miał podobne przygody, a może i lepsze, jak Potter.

   Kronikarz przybywa do karczmy ,,Ostaniec", którą prowadzi Kvothe - człowiek, o którym krążą najwspanialsze i najmniej prawdopodobne plotki. Chce spisać historię jego życia i przekonać się, czy to o czym mówią ludzie jest prawdą. Kvothe po namowach, zaczyna opowiadać swoje piękne, ale też czasami przerażające przygody.

,,Nauczyłem się, że najlepszym sposobem zapewnienia sobie bezpieczeństwa jest przekonanie wrogów, że nic mi nie mogą zrobić."

    Wstęp o Harrym Potterze nie napisałam przez przypadek. ,,Imię wiatru" jest bardzo podobne do książki napisanej przez Rowling. Ma bardzo wiele podobnych cech np. obaj bohaterowie chodzą do szkoły, gdzie uczą się magii, mieli ciężkie dzieciństwo, stracili rodziców, chcą się zemścić na ich zabójcach. Jednak jest kilka aspektów, które sprawiają, że 



,,Dzień, w którym zaczynamy martwić się o przyszłość, jest dniem końca naszego dzieciństwa"

a beautiful scene from The Name of the Wind, by Patrick Rothfuss





"We understand how dangerous a mask can be. We all become what we pretend to be." ~Patrick Rothfuss, The Name of the Wind



Seria:
0,1. Muzyka milczącego świata
1. Imię wiatru
2/1. Strach Mędrca. Część 1
2/2. Strach Mędrca. Część 2.
3. Beware of folly 

Wyzwania:
Czytam Opasłe Tomiska
Czytam Fantastykę III
Kocioł Wiedźmy

piątek, 26 czerwca 2015

Była sobie raz dziewczynka, która miała tajemnicę....


Białe jak śnieg

Salla Simukka



Cykl: Lumikki Andersson (tom 2)
Wydawnictwo: YA!
tłumaczenie: Sebastian Musielak
tytuł oryginału:Valkea kuin lumi
data wydania:30 października 2014
liczba stron:256
moja ocena: -8/10 


  Pewnie jak większości książkoholików znana jest mi bardzo sytuacja, w której kupiłam książkę po normalnej cenie, żeby dowiedzieć się, że dzień później była na nią duża przecena.
Choć częściej dowiaduję się, że powieść, którą zamówiłam, pojawiła się w mojej bibliotece. Tak właśnie było z całą trylogią Salli Simukki. Nie powiem, bardzo mnie ta sytuacja poirytowała, ale na szczęście ,,Białe jak śnieg"zrekompensowało mi wszelką stratę. 


  Lumikki po niezapomnianych chwilach, postanawia zrobić sobie małą, relaksującą wycieczkę do Pragi. Oczywiście, jak przystało na dziewczynę, która przyciąga niebezpieczeństwa niczym magnez, Lumikki wpada w niezbyt ciekawą sytuację i szemrane towarzystwo.   

,,Jestem twoją krwią. Jestem twoim ciałem. Jesteś moją krwią. Jesteś moim ciałem."

 W pierwszej części największą zagadką była główna bohaterka. Nie powiem byłam bardzo ciekawa jej przeszłości i w tym tomie autorka odkryła rąbka tajemnicy, ale równocześnie trochę namieszała, wprowadzając nowe postacie. 

,,Nigdy nie błagaj o miłość, przyjaźń ani zaufanie."

  Trudno nie polubić naszego małego Sherlocka.  Lumikki jest bardzo mądrą i rozważną dziewczyną. Mimo, że jest ode mnie kilka lat starsza, wydaje mi się, jakby dzieliła nas przepaść. Choć z drugiej strony, dziewczyna wiele przeżyła i trudno jest mówić o podobieństwie.
Reszta postaci, nie została opisana aż tak szczegółowo jak główna bohaterka, ani  nie miała tak ważnego zadania jak Lumikki. Przez to, trudno było nawiązać z nimi więź, ale z drugiej strony uwaga czytelnika jest skupiona na głównej bohaterce.

,,Tęsknota to uczucie, z którym niełatwo ułożyć sobie życie. Tęsknota nie pyta o zgodę, nie dba o czas i miejsce. Jest nieskromna i zaborcza, wymagająca i samolubna. Mąci myśli lub nazbyt je rozjaśnia, wyostrza do przesady."


  Pierwsza, dość pokaźna różnica pomiędzy tomami, to miejsce akcji. Fabuła drugiej części rozgrywa się w Pradze. 
Autorka już w ,,Czerwone jak krew" pokazała swój świetny styl pisania, i w tym tomie również go nie brakowało. Salla Simukka stworzyła malownicze opisy Pragi. Ja miałam na dodatek o tyle lepiej, że mogłam przejść  wzrokiem po tych samych widokach podczas zagłębiana się w lekturę. Nie ma to jak szkolne wycieczki:)

Czy kłamstwo jest ostatecznie aż tak złe? A jeśli nieprawda jest piękniejsza od rzeczywistości? Jeśli daje obu stronom coś więcej od prawdy?

 Autorka odeszła troszkę od wątku kryminalnego, dzięki czemu pokazała, były związek głównej bohaterki.I to w jakim stylu :)  Dzięki tym i wielu innym retrospekcjom Salla Simukki  przygotowała prawdziwą, odkrywczą wycieczkę po psychice i emocjach bohaterki. Po tym dużo łatwiej przyszło mi zrozumienie dziewczyny. Na pewno pomógł mi w tym sposób narracji. Mimo, że nie jest ona pierwszoosobowa, narrator jest bardzo spokojny i zdystansowany.
Nie można również zapomnieć wspaniałej pracy wykonanej przez tłumacza. Mogę sobie tylko wyobrażać jak wiele czasu i trudu zajęło Sebastianowi Musielakowi przełożenie książki z języka fińskiego.

Autorka tak samo jak w poprzednim tomie, nie zostawiła odpowiedzi na niektóre wątki. Teraz z jeszcze większą niecierpliwością będę czekała na ostatnią część trylogii. A niezdecydowanym jak najbardziej książkę polecam!


"Palący wicher drzewami kołysze, 
Drogi skrajem hula palący wicher.
Głos twój powiedział mi to od razu:
Spalę cię na popiół, 
Pęknie serce z głazu."


Trylogia:
Białe jak śnieg
Czarne jak heban 

Wyzwania:
Kiedyś przeczytam
Okładkowe love

wtorek, 23 czerwca 2015

Potwory, miecz i kobiety...


Ostatnie życzenie



wydawnictwo: superNOWA 
data wydania: 2001 
liczba stron: 286 
ocena: 9/10










Geralt Portrait by YamaOrce fighter knight mercenary soldier chainmail chain mail armor clothes clothing fashion player character npc | Create your own roleplaying game material w/ RPG Bard: www.rpgbard.com | Writing inspiration for Dungeons and Dragons DND D&D Pathfinder PFRPG Warhammer 40k Star Wars Shadowrun Call of Cthulhu Lord of the Rings LoTR + d20 fantasy science fiction scifi horror design | Not Trusty Sword art: click artwork for source   Każdy kraj ma osoby, które są rozpoznawalne w prawie każdym zakątku świata. W naszym przypadku jest to Karol Wojtyła, Lech Wałęsa oraz Andrzej Sapkowski. Chociaż nie każdy zna tego autora z imienia i nazwiska to wszyscy wiedzą, co to jest ,,Wiedźmin". Ostatnio wyszła trzecia odsłona, którą można kupić za wyłącznie 150 zł. Sama nigdy nie grałam w nią, lecz w Tomb Raider. Jednak po przeczytaniu tej książki zapalałam od nowa do gier komputerowych.



  Geralt z Rivii, który jest legendarnym białowłosym wojownikiem przyjmuję niebezpieczne zlecenia. Musi zabić strzygę, pokonać dżina, przepędzić diabła i odczarować klątwę z potwora. Nigdy nie zabija ludzi za pieniądze, ani na zlecenie. Robi to dla siebie za darmo...    

    ,,Ostatnie życzenie" jest zbiorem opowiadań, który ma za za zadanie przybliżyć nam postać Geralta (Wiedźmina), jego zawód oraz pierwsze zlecenia. Poznajemy jego przyjaciół oraz kochanki. Zagłębiamy się w umysł głównej postaci, poznając czynniki kierujące wojownikiem.
   Pierwszy raz mam styczność z twórczością Sapkowskiego, ale cieszę się, że zaczęłam od opowiadań, ponieważ mogę lepiej zaznajomić się z Wiedźminem.  

    Bohaterów bardzo polubiłam. W szczególności zapałałam sympatią do Geralta, ale również ciekawą postacią był Jaskier - przyjaciel Wiedźmina. Był poetą, który potrafił nieraz rozbawić. Często śmiałam się z niego i jego tekstów. Jednak w tej książce to nie humor grał pierwsze skrzypce, ale akcja, która pędziła od pierwszej strony. Również pojawił się wątek romantyczny, ale bardzo lekki. Bardzo lubię takie połączenie. Akcja, humor i lekki romans. Mieszanka idealna.  Geralt And Yennefer by shalizeh on DeviantArt

   W opowiadaniach pojawiła się naprawdę dużo ilość nadprzyrodzonych, których nazwy pierwszy raz słyszałam. Autor z tego, co pamiętam wzorował się na słowiańskiej mitologii, która jest dość bogata, więc mógł poszaleć.



  Na początku w ,,Ostatnim życzeniu" Andrzej Sapkowski pisał dość współcześnie. Pojawiły się dość nowe słowa t.j. metafizyka. Wątpię, że kiedy ludzie jeździli na koniach używali takich wyrazów. Na szczęście później zauważalnie się poprawił i wtedy zaczęłam czuć klimat tamtych czasów. Jestem pewna, że w następnych tomach autor nie popełni znowu tego błędu.



    Jestem bardzo zadowolona z tej książki. Uważam, że każdy fan fantastyki powinien przeczytać tę książkę. Jednak chciałabym, żeby również każdy Polak zapoznał się z twórczością Andrzeja Sapkowskiego, ponieważ to jest coś z czego powinniśmy być dumni i co musimy koniecznie poznać.




Wyzwanie:
Czytam Opasłe Tomiska
Czytam Fantastykę
Kocioł Wiedźmy

sobota, 20 czerwca 2015

Coffee Book TAG


Hej,



Dzisiaj trochę luźniej :) Zostałyśmy otagowane przez Alex x za co bardzo dziękujemy. Przepraszamy za duuuży poślizg, ale w szkole cały czas trwa walka o oceny. Nie możemy się doczekać wakacji! Na szczęście coraz bliżej. 


1. Czarna kawa : Seria, w którą ciężko się wbić, ale ma wielu fanów.

A; Na myśl przychodzi mi tylko seria ,,Dary anioła". Poznałam twórczość autorki przy spotkaniu ,,Diabelskich maszyn" i mocno się zawiodłam na historiach nowojorskich łowców. Na tyle, że ich przygód nie dokończyłam.

D: Mnie nie zachwyciła ,,Jedyna". Dużo osób uwielbia tę serię, ale miałam dość niezdecydowanej bohaterki. Jej sercowe problemy były nie do zniesienia.


2. Miętowa mocha : Książka, która zyskała większą popularność w zimę lub inny uroczysty czas w roku.

A: Myślę, że ,,Opowieść Wigilijna" jak najbardziej zalicza się do tej kategorii. Całą klasą czytamy ją co roku w okresie wigilijnym.

D: W ostatnią zimę dużo osób sięgnęło po ,,W śnieżną noc" Greena. Ja przeczytałam tę książkę już wiosną i może przez to, albo przez treść nie poczułam magii świąt.

3. Gorąca czekolada : Twoja ulubiona dziecięca książka.

A: Mam kolekcje książek pt,,Martynka". Choć do nich nie wracam, sentyment pozostał.

D: Ja uwielbiałam czytać książkę o wróżce Skłonce :)

4.  Podwójne espresso : Książka, która trzymała cię na krawędzi fotela od początku, do końca.

A: Zdecydowanie ,,Cień i kość". Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam książkę, nie spodziewałam się wiele. A tu niespodzianka. Choć największym plusem jest Darkling <3 Szkoda, że drugi i trzeci tom już nie jest tak dobry.

D: ,,Gra o tron". Prolog tej książki o Innych sprawił, że nie mogłam się oderwać na bardzo długi czas :)

5. Starbucks : Książka którą widzisz wszędzie.

A: Nie chodzę po księgarniach, ponieważ choruję na brak czasu i szkoda mi kasy ( kupuję książki przez internet). Ale był taki okres, że wszędzie widziałam jedną z części ,,Domu nocy". I żeby było jasne, serii nie lubię.

D: Teraz wszędzie widzę ,,Collide". Wszyscy polecają tę książkę, więc mam na nią wielką ochotę.

6. Hipsterska kawiarnia : Książka napisana przez indie* autora.

A: Na myśl przychodzi mi tylko ,,Klątwa tygrysa".

D: Trudne pytanie. Do głowy nie przychodzi mi do głowy żaden autor, który sam wydał swoją książkę. Może Wy macie jakieś pomysły?


7. Ups! Przypadkowo dostałem bezkofeinową… : Książka, po której spodziewałeś się więcej.

A: Spodziewałam się więcej po ,,Czerwone jak krew", ale właśnie czytam drugą część i bardziej mi się podoba.

D: Liczyłam na więcej od ,,Dotyku Gwen Frost". Męczyłam 300 stronicową książkę przez tydzień. Jestem pewna, że nie sięgnę po następne tomy. 

8. Idealne połączenie : Książka lub seria, która była zarówno gorzka, jak i słodka, ale ostatecznie przypadła ci do gustu.

A: ,,Harry Potter"- niejednokrotnie się śmiałam, ale wylanych łez było równie sporo.

D: ,,Alicja w krainie zombie". Bohaterka przeżyła trudne chwilę, ale na szczęście Cole potrafił oderwać dziewczynę od smutnych myśli :)

Otagowujemy:
(4 osoby)
- Dominisie
- Upadły czy Anioł
- Elfik Book i Healy Rom
- addictedtobooks

_____________________
*indie autor – ostatnio często spotykam się z określeniem indie, który oznacza po prostu ‘niezależny’. Chodzi tu o autora, który sam wydaje swoje książki.

środa, 17 czerwca 2015

Każdy z nas jest kowalem swojego losu


Miniaturzystka
-Jessie Burton



tłumaczenie:Anna Sak
tytuł oryginału: The Miniaturist
wydawnictwo:Wydawnictwo Literackie
data wydania:6 listopada 2014
liczba stron:464
moja ocena: 8+/10


   Każdy z nas został kiedyś rzucony na głęboką wodę. Pamiętam swój pierwszy dzień w przedszkolu. Nigdy wcześniej nie rozstawałam się z rodzicami i był to dla mnie wstrząs. Tym bardziej, że miało być super. Skończyło się na tym, że płakałam przez cały dzień. Nawet jak wróciłam do domu.

  Jednak moja mała zmiana środowiska nie może się równać z skokiem na głęboką wodę bohaterki. Nella jak przystało na porządną damę siedemnastego wieku, nie znając za dobrze swojego nowego męża, wyjeżdża do jego domu w Amsterdamie, żeby zająć się gospodarstwem. Niestety, od przekroczenia progu, czekają na nią same rozczarowania.
Jedyną iskierką radości są prezenty, które dostaje od tajemniczej miniaturzystki. Kobieta przesyła Nelli malutkie figurki, które są repliką osób, mających coś wspólnego z jej życiem. Albo które, będą dopiero miały.



,,Wszyscy przez lata tkwimy w niewidzialnych klatkach, których pręty zrobione są ze zbrodniczej obłudy.''



  Myślę, że Nella jest najbardziej przejrzystą postacią z książki. Reszta mieszkańców Amsterdamu miała ukryte tajemnice. Kiedy myślałam, że dana postać mnie niczym nie zaskoczy, nagle następował wzrost akcji i debiutantka wykładała swoje karty na stół. Bardzo polubiłam nową rodzinę Nelli, choć muszę przyznać, że nie od początku. Najbardziej żałowałam, że autorka nie skupiła się bardziej na tajemniczej Miniaturzystce. Jej rola była znacząca, a autorka poświęciła jej zaledwie kilka zdań. Ubolewam.
Na szczęście nie mam co narzekać na innych bohaterów.


  ,,Miniaturzystka liczy prawie 500 stron, a mimo tego przeczytałam ją w kilka dni. Na początku, kiedy już poczułam klimat siedemnastowiecznego Amsterdamu autorka z każdą stroną zaskakiwała mnie coraz bardziej.
Co prawda, napięcie może nie trwało od początku, ale kiedy się już pojawiło skończyło się na ostatnich stronach, a u mnie jeszcze dalej. Jessie Burton stworzyła wyjątkowy magiczno- tajemniczy klimat, a przy tym poruszyła nie dość że kontrowersyjne, to dodatkowo trudne tematy. Całość wplotła w głębsze przemyślenia bohaterów. I wiecie co, nigdy bym nie uwierzyła, że jest to debiut. Historia mnie oczarowała, a szczególnie pod koniec lektury mój system emocjonalny był nieźle dotknięty. Dodatkowo autorka postanowiła poświęcić jeszcze kilka chwil staremu Amsterdamowi i przygotowała różne gratki dla czytelników

,,Za czym wszyscy gonimy? - zastanawia się Nella. Za życiem, odpowiada sama sobie, chcemy wyzwolić się z tych niewidzialnych więzów, o których Johannes wspomniał w swoim gabinecie, albo przynajmniej osiągnąć szczęście, tkwiąc w nich."


  Mam nadzieję, że autorka wróci do historii Nelli, ponieważ bardzo się z nią związałam i jestem naprawdę ciekawa jak poradzi sobie z wyzwaniami rzuconymi przez Jessie Burton.  Nie mogę pominąć, że zakończenie było częściowo otwarte, więc autorka pewnie nie wyklucza kolejnych tomów.
I marzę, żeby dowiedzieć się czego więcej o tajemniczej Miniaturzysce. Tak więc będę czekać :)



Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Wyzwanie biblioteczne 
Z uśmiechem przez świat 

sobota, 13 czerwca 2015

Miłość rodziców nie zna granic





Cicho sza
-Lisa Scottoline


Seria: Kobiety to czytają! 
tłumaczenie:Bożena Kucharuk
tytuł oryginału: Keep quiet
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Data wydania:13 stycznia 2015
Strony: 416
Cena detaliczna: 38,00 zł
Moja ocena: 8/10

  Kiedy para decyduje się na powiększenie rodziny, wie że ich życie nie będzie już takie same. Będą musieli poświęcić całą swoją uwagę i czas dla maluszka. Ale kochają swoje go całym sercem i są dla niego wstanie zrobić wszystko.

  Kontakty Ryana z ojcem do najlepszych nie należą. Kiedy chłopak był młodszy, jego tato skupił swoją całą uwagę na pracy. Ich relacja się oziębiła, a syn wybrał trenera jako swój autorytet.
Pewnego dnia Jake po długich namowach pozwala Ryanowi prowadzić samochód, mimo że chłopak nie posiada prawa jazdy. Skutki jego decyzji są katastrofalne. Dochodzi do tragedii i jak na ironię, nic nie łączyło ich jeszcze tak bardzo. 


  Książka porusza trudny temat, a autorka postarała się o to, żeby czytelnik przeżył istny roller coaster uczuć.
Mimo, że Ryan spowodował jeden z najgorszych wypadków, bardzo mu współczułam. Na swoich barkach dźwigał ogromny ciężar i chwilami myślałam, że go nie uniesie. Narracja jest trzecioosobowa i skupia się przede wszystkim na Jaku.
Myślę, że na jego miejscu większość rodziców podjęłaby taką samą decyzję. Trochę żałowałam, że autorka jednak nie zdecydowała się na narracje pierwszoosobową, żeby jeszcze bardziej zżyć się z myślami i rozterkami bohatera, ale cóż zrobić.  


  Podczas czytania, cały czas rozmyślam nad tym, jak bym się zachowała na miejscu bohaterów. I jeżeli miałabym być szczera, nie mam pojęcia. W sumie trwam w nadziei, że nie znajdę się w takiej sytuacji. Dodatkowo autorka dla czytelników, stworzyła wiele tematów do dyskusji. Chwilowo, książka jest w rękach mojej mamy, ale kiedy skończy czytać, na pewno będziemy o powieści dużo rozmawiać. Bo w końcu takiej historii się nie zapomina :)


 Na początku ,,Cicho sza" mnie nudziło. Wiem, że w książce, nie można było pominąć wyrzutów sumienia, ale momentami miałam ich dość.
Za to kolejne rozdziały pobudzały moją ciekawość.
Mimo, że skutki przestępstwa są przedstawione na drodze prawnej, ani razu się nie pogubiłam, a wręcz z przyjemnością śledziłam te teksty. Duży plusik dla autorki i tłumaczki za odbiór.

  Dziwię się tylko okładce, która nie pasuje do treści. No chyba, że skrywa jakieś metaforyczne przesłanie.Choć w to wątpię.

  Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i uważam je za bardzo udane. Z ręką na sercu mogę książkę polecić nie tylko rodzicom, ale i ich starszym pociechom.



Wyzwania:
Przeczytam tyle ile mam wzrostu
Wyzwanie biblioteczne

niedziela, 7 czerwca 2015

Nie każdy potwór jest zły

http://1.fwcdn.pl/an/867323/59112_1.6.jpg  Siedem minut po północy




tłumaczenie: Marcin Kiszela
tytuł oryginału: A Monster Calls 

wydawnictwo: Papierowy Księżyc
data wydania: 22 maja 2013 
liczba stron: 216
ocena: 10/10




,,-Ale czymże jest sen, Conorze O'Malley? - spytał potwór, nachylając się nad Conorem. - Któż może stwierdzić, że to cała reszta nie jest snem?
 

   Granica między snem, a rzeczywistością czasami jest taka cienka, że aż nie widoczna. Niekiedy nie możemy stwierdzić, czy to działo się naprawdę, czy było tylko nocną marą. Wszystko wydaję się być tak realistyczne, że musi być prawdą, ale czy na pewno?

   Siedem minut po północy do Conora przychodzi potwór. Opowie mu trzy opowieści, a potem chłopiec będzie musiał odwdzięczyć się mu czwartą - prawdą, ale nie byle jaką. Jego prawdą. 
  Chłopiec nie ma łatwego życia. Jego ojciec zostawił ich i założył drugą rodzinę, a do tego jego mama choruję na raka i leczenie nie przynosi rezultatów.

 ,,Nie ma znaczenia to, co myślisz, bo twój umysł sto razy dziennie sam sobie zaprzecza. Chciałeś za wszelką cenę ocalić mamę, a jednocześnie wolałeś, by odeszła. Twój umysł uwierzy w pocieszające kłamstwa, znając jednocześnie bolesne prawdy, które sprawiają, że te kłamstwa stają się konieczne. I twój umysł w końcu ukarze cię za to, że uwierzyłeś w jedno i drugie."

    Patrick Ness  napisał ,,Siedem minut po północy" na podstawie pomysłu Siobhan Dowd. Historia, która na pierwszy rzut oka wydaję się być horrorem: przerażająca okładka i rysunki w środku oraz upiorny tytuł. Jednak nie można nazwać tej książki dreszczowcem. Poza powodującym szybsze bicie serca opisem budzenia się potwora na początku książki, nie było żadnych strasznych momentów. Jest to książka, która niesie ze sobą przesłanie, dlatego w tej recenzji jest aż tyle cytatów. I tak wybrałam tylko kilka wśród wielu naprawdę dobrych. 
   Nie da się zapomnieć o ,,Siedmiu minut po północy" po przeczytaniu. Jest tak poruszająca, pełna metafor, że trzeba ją głęboko przemyśleć. 

   Nie jest to obszerna książka. Ma trochę ponad 200 stron i dużą ilość obrazków, ale sprawia że czytelni jest bardziej wzruszony i zaobserwowany niż po przeczytaniu wielkiego tomiska. Autor porusza ważne kwestię: śmierci, radzenia sobie ze stratą i oszukiwania samego siebie. 

                      ,,Niekiedy ludzie muszą najmocniej okłamywać właśnie samych siebie."
 
  Potwór w tym przypadku nie jest złą postacią. Pomaga głównemu bohaterowi odnaleźć prawdę. Conor od samego początku nie boi się monstra. Widział już gorsze rzeczy. Jestem pod wrażeniem tej postaci. Ma tylko trzynaście lat, a jest odważna i samodzielna. Złożyła się na to głównie choroba matki, ale i tak to nie umniejsza jego umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. 
http://cdn.bloody-disgusting.com/wp-content/uploads/2014/04/a-monster-calls-620x248.jpg 
,,-Nie zawsze musi istnieć jakiś dobry bohater. Tak jak i nie zawsze musi istnieć zły. Większość ludzi plasuję się gdzieś pośrodku."

  Nie mogę zapomnieć o obrazkach, które znajdowały się w książce. Czarno-białe ilustracje sprawiały, że ,,Siedem minut po północy" było bardziej mroczne. Jim Kay wykonał naprawdę kawał świetnej roboty.

   Nie mam się do czego przyczepić. Książkę czyta się bardzo szybko, ale z pewnością zostanie ze mną jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony.

 ,,Nie piszesz swojego życia słowami - rzekł potwór - lecz działaniami. Nie jest ważne, co myślisz. Liczy się tylko to, co robisz."

Wyzwania:
Czytam fantastykę III 
Kocioł Wiedźmy

czwartek, 4 czerwca 2015

Jak dobrze cztery łapy mieć!





Nie będziemy Was dzisiaj zanudzać kolejną recenzją, ale pragniemy krótko opowiedzieć o wystawie psów, która odbyła się dwa tygodnie temu. 


O imprezie dowiedziałam się od młodszego brata. Na początku nie byłam aż taka chętna (czyt. zbyt leniwa), ale Łukasz zrobił maślane oczy i nie było mowy o odmowie. 


Wstępnie umówiliśmy się, że w hali spędzimy maksymalnie dwie godziny. Jednak żadne z nas nie spodziewało się, atrakcji, które czekały na miłośników zwierząt. 

Alma- ulubienica mojej mamy :) 



Jak przystało na chłopaka, pierwsze co zrobił mój brat to ustawienie się w ogromnej kolejce po gofry i żelki. Ja w tym czasie nie wiedziałam, na czym skupić wzrok. 
Pewnie, gdyby nie mama zaczęłabym skakać z  radości i biegać pomiędzy wybiegami. 



Wszystkie pieski były piękne, ale każdy z nas miał swojego ulubieńca. Ja zdecydowanie wolę golden retrievery, mama charty afgańskie, a sympatię brata zdobyły owczarki szkockie. 


Rozbawiły mnie toalety dla psów. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, że koło łazienki dla ludzi była specjalna dla czworonogów. Niestety nie byłam wtedy żądna szczegółów i teraz żałuję. 





Jak się później okazało, na wystawie spędziliśmy ponad cztery godziny. 


Najciekawsze były dla mnie pokazy psów ratowniczych z STORAT'u
Z ogromną przyjemnością patrzyło się na ich wyczyny, tym bardziej, że poprzedniej nocy jednemu ze czworonogów udało się odnaleźć zaginioną kobietę.
   

Wszystkie pupile były bardzo przyjazne i cierpliwe. A niektóre nawet same podchodziły, żeby dać się pogłaskać. 






Nigdy nie byłam fanką pudelków i swoją opinię utrzymuję, ale muszę przyznać, że ich właściciele mieli dużo roboty z fryzurami. 
A psiaki cierpliwie znosiły wszystkie zabiegi. Mimo, że niektóre trwały bardzo długo. 



Następne pokazy odbędą się w Krakowie i mam nadzieję, że się na nie udamy. A może nawet kogoś z Was spotkamy :) 

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Sekrety łączą ludzi





Słodki zapach brzoskwiń

- Sarah Addison Allen


Seria: Zaczytaj się [Znak Literanova]
tłumaczenie:Ewa Polańska
tytuł oryginału :The Peach Keeper
wydawnictwo:Znak
data wydania:21 maja 2012
liczba stron:304
moja ocena: 7+/10

  Powszechnie wiadomo, że każda tajemnica skupia wokół siebie wiele osób.  Pamięta się również o tym, że sekret jest bezpieczny wtedy, kiedy wie o nim tylko jedna osoba.

  Babcie Willi i Paxton założyły stowarzyszenie kobiet, które obiecały sobie pomagać w potrzebie. Chciały, żeby ich wnuczki kontynuowały tradycję, ale Willa wybrała inną drogę i nie angażowała się, tak jak Paxton w rozwijaniu i poszerzaniu grupy.
Dziewczyny nie odzywają się do siebie do momentu, w którym przy starej willi zostają odkryte zwłoki mężczyzny, z którego zabójstwem wiążą się losy ich babć.
  

,,My, kobiety, jesteśmy jak pajęcza sieć. Jeśli choćby jedna nić wibruje, jeśli któraś z nas wpada w tarapaty, wiemy o tym wszystkie. W większości wypadków jesteśmy zbyt przerażone, samolubne lub niepewne siebie, by ruszyć z pomocą. Ale kto nas wesprze, jeśli nie my same?"

  Paxon i Willa to dwa przeciwieństwa. Pierwsza jest piękna i bogata, a wiadomo że te cechy w dzisiejszym świecie skupiają wokół siebie ludzi. Willa od początku miała pod górkę, wychowywał ją sam ojciec, który był nauczycielem, więc łatwego startu nie miała. Jednak obie, wiodące na pozór szczęśliwe życie, nie czują się spełnione.
Na początku irytowało mnie zachowanie Paxon, która chciała wszystkich zadowolić i być taką, jaką inni oczekują. Kiedyś też tak postępowałam i nie powiem, że miło wspominam ten czas.

,,Jesteśmy, kim jesteśmy, i mamy zaskakująco mało do powiedzenia w tej kwestii. Jeśli to zaakceptujesz, reszta pójdzie z górki."

  Żałowałam, że postacie dalszoplanowe, rzadko i krótko występowały w książce. Cała historia opiera się na głównych bohaterkach (zmienna narracja) i co jakiś czas pojawiają się postacie epizodyczne.



,,Szczęście wiążę się z ryzykiem. Ale bez odrobiny strachu niczego nie można osiągnąć."

   Książkę czyta się błyskawiczne, ponieważ jest małego formatu. Jak pierwszy raz ją zobaczyłam, myślałam, że to wersja kieszonkowa. Nie obawiajcie się, na szczęście ma ona duży rozmiar czcionki:)

  Autorka odkrywała tajemnicę stopniowo, zwiększając moją ciekawość. Kiedy myślałam, że wszystko zostało wyjaśnione, pojawił się rozdział z "przeszłości",który pokazał jedną kwestię w innym świetle.Nie mogło się obyć bez watką romantycznego, ale nie był on tak bardzo znaczący, jak ten o mówiący o przyjaźni.

,,Słodki zapach brzoskwiń" jest lekką lekturą, która nie wymaga wiele od czytelnika. Idealna na odprężenie, ale długo w pamięci nie zostanie.



Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Wyzwanie biblioteczne

Marcowe mole