.nag

piątek, 29 maja 2015

Przeciwieństwa się przyciągają (Book Tour)

Eleonora i Park








tłumaczenie: Magdalena Zielińska
tytuł oryginału: Eleanor & Park
wydawnictwo: Znak 
data wydania: 16 marca 2015
liczba stron: 340
ocena: 7/10







   Dużo jest książek, w których dwójka bohaterów zakochuję się od pierwszego wejrzenia. Najczęściej jest to schematyczna para. Niepewna siebie dziewczyna, która cieszy się, że przystojny chłopak zwrócił na nią uwagę oraz niebezpieczny playboy, który może mieć każdą dziewczynę. Rzadko się jednak zdarza, że bohaterowie powoli się w sobie zakochują i nie mają typowego wyglądu. Sam pomysł, żeby główna bohaterka miałaby mieć nadwagę jest nie możliwy. Jednak Rainbow Rowell skończyła ze schematami i stworzyła ,,Eleonorę i Parka".https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/de/2e/48/de2e4817b0321f12be1b086149c45950.jpg

   Eleonora jest pulchna, piegowata i do tego ruda. Zaczyna naukę w nowej szkolę, a bycie nową szczególnie z takim wyglądem nie jest łatwe.
   Park jest Koreańczykiem, który uwielbia chodzić w czerni, kocha czytać komiksy i słuchać kaset. Kiedy ona wsiada do szkolnego autobusu i nikt nie chce z nią usiąść on jej ,,pomaga":  ,,-Kurwa, po prostu u s i ą d ź wreszcie."  Ich znajomość nie zaczyna się dobrze, ale mają codziennie pół godziny w autobusie, żeby ocieplić relację.  

    Słowa na odwrocie książki: ,,Dwoje outsiderów jedna niezwykła miłość" nie były zachęcające. Po takim zdaniu można się spodziewać nudnej książki o zakochanej dwójce nastolatków. Gdyby nie akcja Book Tour, którą rozpoczęła Natalia z bloga Książkowe Kocha, Nie Kocha, pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę. Jednak gdy nadarzyła się okazja to chciałam spróbować i cieszę się, że to zrobiłam.

   Rainbow Rowell wykreowała świetnie bohaterów. Wydawali się tacy prawdziwi. Poza tym ich związek był również bardzo wiarygodny. Czytając książkę wiedziałam, że to właśnie tak w większości przypadków zakochują się ludzie. Widząc zdjęcie autorki pomyślałam sobie, że kreując Eleonorę myślała o sobie, ponieważ bohaterka powieści była bardzo podobna do autorki. Jestem ciekawa, czy naprawdę wzorowała się na sobie. Może też w liceum miała takiego chłopaka, który pomógł jej w autobusie.

   Spodobało mi się, że Rowell wplotła też inny wątek oprócz miłosnego. Nie chce pisać jaki, bo lepiej dowiedzieć się o nim w trakcie czytania. Jest się przez to w większym szoku. Mogę tylko zdradzić, że przez to ,,Eleonora i Park" była smutna i wzruszająca.
    Co dziwne akcja książki miała miejsce w 1986 roku. Dlatego pisałam na początku, że Park słuchał kaset. Jednak nie mogłam sobie tego wyobrazić. Cały czas widziałam bohaterów w współczesnym liceum. Może to przez to, że autorka słabo podkreśliła czas akcji, albo po prostu to z tego powodu, że nie miałam styczności z latami '80.

  Najbardziej podobał mi się początek i końcówka książki. Środek zdecydowanie zaniżał poziom lektury. Wydawał mi się taki słodki. Zbyt cukierkowy. Jednak pod koniec było dużo akcji, więc oceniam mimo wszystko tę powieść bardzo wysoko. Chociaż nie spodobało mi się, że zakończenie było otwarte, czyli każdy musiał sobie sam zgadnąć, jak potoczyły się losy bohaterów. Nie przepadam za tym.

   Oprócz trochę przesłodzonego środka i otwartego zakończenie, nie spodobał mi się nie przetłumaczony fragment książki z hiszpańskiego. Jakby tłumacz myślał, że wszyscy rozumieli ten język lub sam nie umiał i nie chciał się wysilać. Ja uczę się w szkolę niemieckiego, więc nie miałam bladego pojęcia o co chodzi. Były jednak to małe minusy, więc bardzo przyjemnie spędziłam czas przy tej książce.

  ,,Eleonora i Park" była smutna, ale i z radosnymi momentami. Nie schematyczna, pokazującą powolną drogę do zakochania. Mogę tylko szczerze polecić.



  ,,Myślisz, że wystarczy kogoś mocno tulić, żeby być blisko niego. Myślisz, że możesz kogoś przytulić tak mocno, że odciśnie się w tobie i będziesz go czuć , nawet gdy już się od ciebie odsunie."
 Zasady akcji Book Tour:
1. Każdy bloger, do którego dotrze książka, wpisuje swoje imię/nick i adres bloga na stronie tytułowej.
2. W ciągu tygodnia od otrzymania książki należy ją zrecenzować i opublikować recenzję na blogu. Mile widziane wstawienie opinii na portal LubimyCzytac.pl oraz stronę księgarni Empik.com.
3. W recenzji należy zawrzeć informację, że jest ona częścią akcji Book Tour i wstawić zdjęcie egzemplarza :)
4. I w końcu trzeba szybko przesłać książkę kolejnej osobie, przy której jesteście pewni, że pośle ją potem dalej :) (Najlepiej listem poleconym, by nigdzie nie zaginęła, a lepiej dodatkowo priorytetem, by była szybciej na miejscu.) Nie musicie ogłaszać, do kogo wysyłacie. Przede wszystkim uzgodnijcie wcześniej z tą osobą, czy na pewno chce książkę.

Egzemplarz z adresami musi wrócić do Natalii do 30 czerwca 2015.


Jesteście ciekawi, kto teraz dostanie książkę?

Piosenka ważna dla bohaterów.





wtorek, 26 maja 2015

Śmierć to dopiero początek...



Skazani
- Alice Hill


Cykl: Przed czasem (tom 1)
wydawnictwo: Novae Res
tłumaczenie: -
data wydania: 30.04. 2015
liczba stron: 580
moja ocena: 7+/10


   Mówi się, że wraz ze śmiercią historia zmarłego się kończy. Dla rodziny jest to zamknięty rozdział. Zapomina się o tajemnicach i wadach ukochanej osoby, a sekrety i wszystkie wątpliwości zostają pochowane w grobie, ponieważ nikt nie będzie wspominał źle członka rodziny

  Kiedy Thilli znajduje ciało swojej matki w kuchni, ma nadzieję, że ten koszmar skończy się możliwie jak najszybciej.
Jednak w jej ręce wpadają listy rodzicielki i okazuje się, że nikt tak naprawdę jej nie znał. Thilli przytłoczona informacjami, nie dokańcza zostawionej przez matkę wiadomości i teraz nie jest nawet świadoma, jakie niebezpieczeństwo na nią czyha.  


  Główna bohaterka z jednej strony irytowała mnie swoim egoizmem, z drugiej imponowała odwagą i tym, że umiała przyznać się do błędu. Dzięki temu, że jej postać nie posiadała samych zalet, wydawała się bardziej ludzka i rzeczywista.
Moją ulubioną bohaterką została Zoey, najlepsza przyjaciółka na świecie wyżej wymienionej.
Mimo, że nigdy nie widziałam jej na żywo (a pierwowzór z chęcią bym poznała), jej pełne optymizmu dialogi sprawiały, że miałam ochotę uśmiechnąć się od ucha do ucha.

"Zgubiłam się tak bardzo, że nie wiedziałam, czy potrafię wrócić na pierwotną drogę. Uciekałam, a podczas ucieczki liczyłam się tylko ja uciekająca. Zapomniałam nawet, od czego tak bardzo próbowałam się oddalić."

  W książce pojawił się trójkącik, ale jest on bardzo oryginalny i pierwszy raz spotykam się z takim rozwiązaniem. A co najważniejsze, dopiero pod koniec ,,Skazanych" ten wątek wysunął się do przodu.
W każdym razie przed Thilli trudny wybór. Dalsze postacie również zostały wykreowane bardzo dobrze i widać, że autorka poświęciła im dużo czasu. Alice Hill kładła duży nacisk na psychikę, co tym bardziej świadczy o jej dobrym przygotowaniu.

,,(...) życie bywa trudne. Czasami ma się wrażenie, że jest ,,do dupy". Ale właśnie dlatego, że napotykamy problemy, potrafimy doceniać chwilę, kiedy tych problemów nie ma..."

   Największym atutem ,,Skazanych" jest tajemniczość. Autorka do końca trzyma nas w niepewności i niektóre kwestie zostaną wytłumaczone w dwóch kolejnych częściach.
Pierwszy raz spotkałam się z książką, która odwołuje się do mitologii hebrajskiej. To właśnie na te fragmenty czekałam najbardziej i jestem w pełni z nich usatysfakcjonowana.

   Jednak przeszkadzała mi bardzo jedna rzecz- narracja. Była podzielona na różnych bohaterów i jestem jak najbardziej za takim stanem rzeczy, ale nie mogłam znieść tego, że kiedy przechodziła na drugą osobę, to wydarzenia się powtarzały, tylko że były pokazane z innego punktu widzenia. Co za tym idzie, nie było akcji. Kiedy zaczynało się dziać coś intrygującego, narracja przeskakiwała na drugą osobę i znowu czytelnik przenosił się do wcześniejszych momentów.


,,Ludzka egzystencja to całe pasmo porażek i potknięć, ale żeby upaść, trzeba najpierw stać. Dla tych chwil w pionie warto ponieść ryzyko nawet najboleśniejszego z upadków."

  Ogromnym plusem są piękne ilustracje, które zdobią książkę. Jestem nimi zauroczona. Dodatkowo, dla fanów muzyki czeka miła niespodzianka. Autorka specjalnie  dla nich stworzyła playlistę. Nie powiem, bardzo wzbogaca czytanie.
Kolejną zaletą jest lekkie pióro i prosty język, którym posługuje się debiutantka. Gdybym nie wiedziała, że to pierwsza powieść Alice Hill, nigdy bym nie powiedziała, że tak jest.

  Muszę przyznać, że ten debiut okazał się bardzo udany. Jeżeli inni autorzy będą pisać na takim poziomie, to jestem w pełni spokojna, co do kierunku, który obiera nasz rynek.

  Mam nadzieję, że jak najszybciej pojawi się druga część trylogii, a póki co, mogę Wam z ręką na sercu polecić ,,Skazanych".

Wyzwania:
Przeczytam tyle ile mam wzrostu


Za możliwość poznania historii bardzo dziękuję portalowi Recenzen't.

sobota, 23 maja 2015

Każda rodzina skrywa mroczne tajemnice


Kwiaty na poddaszu

-Virginia Cleo Andrews



Cykl: Rodzina Dollangangerów (tom 1)
tłumaczenie:Bożena Wiercińska
tytuł oryginału: Flowers in the Attic
wydawnictwo:Świat Książki
data wydania:6 marca 2014
liczba stron:384
wydanie drugie
moja ocena: 9/10

  Myślę, ze większość z Was kojarzy tę książkę. Po wznowieniu wydania, pojawiło się mnóstwo pozytywnych recenzji, a ja zachęcona nimi wypożyczyłam powieść. A dodatkową otoczkę stanowiła ekranizacja. Niedługo się przekonam czy udana :)


   Cathy wraz z trójką rodzeństwa prowadzi spokojne i szczęśliwe życie. Ma kochających rodziców, piękny dom i przyjaciół. Pewnego dnia wszystko się rozpada. Po tragicznym wypadku, matka jest zmuszona przeprowadzić się z dziećmi do swoich rodziców. Niestety, dziadkowie nie patrzą przychylnie na związek rodziców Cathy, przez co rodzeństwo jest zmuszone do mieszkania na strychu, gdzie jest więzione w strasznych warunkach.

,,Miłość nie zawsze przychodzi, kiedy się tego chce. Czasami się po prostu przydarza mimo naszej woli".

    Muszę przyznać, że fabuła naprawdę mnie zaciekawiła. Trochę poplątana, ale zapowiadała się lektura z dreszczykiem. I właśnie taką dostałam. ,,Kwiaty na poddaszu" bardzo mną wstrząsnęły. Trudno wyobrazić sobie matkę, która zamyka swoje dzieci na strychu, przetrzymuje je i zapomina o nich, a to  wszystko dla pieniędzy. Jeszcze trudniej jest myśleć o dzieciach, które musiały same radzić sobie w ekstremalnych warunkach, z dala od kochających rodziców i przyjaciół.

,,Niedobrze jest cierpieć w samotności. Lepiej przebywać między ludźmi i dzielić z nimi swój żal, nie zamykając go w sobie."


   Narratorką jest Cathy, zaledwie dwunastolatka, a musiała stać się matką dla młodszego rodzeństwa. Nikt nie zasługuje na ignorancje ze strony rodzica, a tym bardziej niewinne dziecko. Przeszła ogromną metamorfozę i bardzo ją podziwiam. Nie jest naiwna i od początku uważa, że matka coś ukrywa, ale miłość do rodzicielki na początku była silniejsza.

,,Z każdej książki, którą przeczytałam, zaczerpnęłam jeden paciorek filozoficznej mądrości, a wszystkie nawlokłam na różaniec, który miał mi wystarczyć do końca życia."

  Bardzo polubiłam rodzeństwo głównej bohaterki, a szczególnie młodsze bliźniaki. Carrie i Cory są nierozłączni i trudno wyobrazić sobie bez nich książkę. Do ich grona dochodzi najstarszy brat, Chris. To właśnie on podejmuje najważniejsze decyzje i na swoich barkach nosi największy ciężar. Ze wszystkimi bardzo się zżyłam i żal mnie ściska za serce, kiedy pomyślę o ich dzieciństwie. A będę o nich wspominać przez długi czas.

  Akcja bardzo goni, a czytelnik przez całą książkę odczuwa niepewność. Momentami musiałam ją odłożyć, żeby chwilę się zastanowić i ochłonąć. Niektóre fragmenty budziły odrazę, a inne wzruszenie. Istny rollercoaster uczuć. Język jest prosty, trafia czytelnika w serce.


,,Nadzieję powinno się malować na żółto, kolorem słońca, które tak rzadko oglądaliśmy."

 Zdaję sobie sprawę, że moja recenzja jest nieskładna i chaotyczna, ale książka wywarła na mnie ogromne wrażenie i wiem, że historia rodzeństwa zostanie ze mną przez długi czas. Ostatnie co mi zostaje, to ogromnie ją Wam polecić.




1. Kwiaty na poddaszu
2. Płatki na wietrze
3. A jeśli ciernie
4. Kto wiatr sieje...
5. Ogród cieni

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Wyzwanie biblioteczne

P.S. Czy tylko my mamy ostatnio problemy z bloggerem? Nie możemy dodać gadżetów w "boczkach". Ktoś wie jak to naprawić??? Z góry dzięki ;) 

środa, 20 maja 2015

Nie jesteś nikim!

Dotyk Gwen Frost


tłumaczenie: Anna Rojkowska
tytuł oryginału: Touch of Frost   
wydawnictwo: Dreams   
data wydania: 20 września 2012
liczba stron: 312
ocena: 5/10


        Chyba każdy z nas marzył o mocy, która pozwalałaby poznać najskrytsze tajemnice drugiej osoby. Jednak nie wszystkie sekrety są warte odkrycia. Niekiedy prawda niesie ze sobą konsekwencję, które trzeba znieść.
 Gwen Frost przekonała się o tym na własnej skórze. Gdy dowiaduje się strasznego faktu o koleżance, a jej mama ginie, zostaje przeniesiona do Akademii Mitu, gdzie będzie poznawać swój dar. Jednak nie jest to zwykła szkoła. Chodzą tam potomkowie największych wojowników: Spartanie, Wikingowie, Rzymianie. Tutaj mity stają się prawdą.



Athena - Goddess of Wisdom, Strategy and Combat. Zeus' favorite child born from his own head. The ideal daughter.   ,,Mity, legendy, magia - to wszystko prawda. I jest częścią nas. Pielęgnujemy nasze mityczne dziedzictwo, żeby służyło nam w walce z chaosem i ciemnością, które by inaczej pochłonęły cały świat."   

   Przed przeczytaniem tej książki bałam się, że okaże się typową młodzieżówką. Głównie sięgnęłam po nią, bo akurat była dostępna w bibliotece i znajdowała się blisko lady, więc wystarczyło tylko wyciągnąć po nią rękę. Niestety okazało się, że moje obawy się potwierdzały. ,,Dotyk Gwen Frost" niczym się nie wyróżniał. Autorka miała ciekawy pomysł z bogami i pradawnymi wojownikami, ale wydaję mi się, że połączyła za dużo wierzeń i mitów. Mogła się skupić na jednym i lepiej dopracować pomysł.

   Niestety bohaterka mnie  irytowała. Ciągle się obwiniała. Czuła się winna za śmierci matki, chociaż zabił ją pijany kierowca i za dziewczynę zabitą w Akademii, której nawet nie lubiła i nie znała. Jennifer Estep starała się zrobić z niej odważną osobę, ale zdecydowanie jej nie wyszło. Najdziwniejsze było to, że Gwen nie umiała w ogóle walczyć, a broniła się naprawdę znakomicie przed silną walkirią, która uczyła się posługiwania bronią od dzieciństwa. Mało prawdopodobne. Oczywiście nie byłoby książki młodzieżowej, gdyby bohaterka nie była brzydka i nie kochała się w mega przystojniaku. Jednym zdaniem- nie polubiłam tej bohaterki.

   
  Na plus książki jest brak trójkącika, którego się spodziewałam. Jednak pojawił się w książkę chłopak, który miał raczej typowy charakter i wygląd, dla tego gatunku powieści. Niebezpieczny, arogancki, silny, wysoki, czarne włosy. To już było i to nieraz. Najgorsze było to, że ciągle na siebie wpadali. Ciągle. Niby przez przypadek. Trudno było mi nie przewracać oczami za każdym razem. Chyba cytat na dole dobrze określa całą ich relację w tym tomie.



Nike - the goddess of victory in Greek mythology by Jericho Benavente   ,,-Przepraszam, że wpadłam na ciebie - wymamrotałam ponownie, wstając z ziemi. -Nie zabijaj mnie, dobrze?
Logan również się podniósł i spojrzał na mnie z czymś, co niemal można było uznać za uśmiech.
-No, nie wiem - mruknął. -Cyganki łatwo się zabija. Nie zabrałoby mi to dłużej niż sekundę."

  ,,Dotyk Gwen Frost" dłużył mi się niemiłosiernie, jak na jej objętość i dużą czcionkę. Nie przepadam za książkami, które mają mało stron i dużo części. Uważam, że to wyzysk czytelnika, który zamiast zapłacić 45 zł za 1000 stron, płaci ponad 100 zł za tyle samo, tylko że w kilku częściach. 

   Uważam, że zmarnowałam weekend przy tej książce. Mogłam się bardziej przyłożyć do nauki, zamiast czytać akurat tę powieść. Teraz mam zły humor i dużo materiału do nauczenia z ewolucjonizmu. ,,Dotyk Gwen Frost" może spodobać się tylko nastolatkom, które nie mają dość gatunku młodzieżowego i chcą przeczytać kolejną typową książkę.


Wyzwania:
Czytam fantastykę III
Czytam Opasłe Tomiska

niedziela, 17 maja 2015

Filmowa niedziela


Filozofowie



premiera: 21 sierpnia 2013
czas trwania: 1 godz. 40 min
gatunek: Dramat, Thriller, Sci-Fi
reżyseria i scenariusz:John Huddles
ocena: 8/10


  Postanowiłam, że integracja w rodzinie jest najważniejsza i trzeba zacieśniać więzy. Diana zaproponowała cotygodniowe spotkania z filmem, ponieważ z moim kuzynem stwierdzili, że mam duuuuże zaległości w temacie. Możecie się teraz spodziewać co niedzielnych recenzji filmów.

   Wybraliśmy ,,Filozofów" ze względu na plakat i to, że Kuba go nie oglądał. CUD. 
 Produkcja opowiada o uczniach, którzy wraz z nauczycielem spędzają ostatni dzień szkoły w dość nietypowy sposób. Pedagog stawia przed wychowankami odwieczne pytania i chce, żeby wzięli udział w eksperymencie. Musieli sobie wyobrazić, że nastaje apokalipsa, a w bunkrze jest miejsce dla połowy z nich. Uczniowie stają przed wyborem, który ma za zadanie zmienić ich poglądy na różne rzeczy. 

  Ciężko było wciągnąć się w film. Nie wiedzieliśmy, czy akcja w końcu się rozkręci, bo jak na nastolatków przystało mieliśmy dość słuchania o filozofii.
Kiedy zaczął się eksperyment, nie mogliśmy się oderwać. Trudno było przewidzieć ruchy bohaterów, często nas zaskakiwali. A to jest trudne. Były trzy próby i każda pokazywała coraz to inne rzeczy. 
Zakończenie to zupełnie inna bajka. Myślę, że nikt się nie spodziewał takiego obrotu spraw. 
Jak na tytuł przystało, końcówka była iście filozoficzna i nie zrozumieliśmy jej od razu. Musieliśmy szukać pomocy u wujka Google, a kiedy znaleźliśmy odpowiedź zamurowało nas. 

  Film porusza ważny temat, dotyczący wartości człowieka i dokonywanych przez niego wyborów. Pokazuje, że ludzkość nie będzie miała przyszłości, jeżeli wyprzemy się swojego człowieczeństwa i każdy człowiek jest równy i ma tą samą wartość. 

  Nie mamy co narzekać na grę aktorską, jedynie nie spodobała nam się główna bohaterka, która komicznie podnosiła jedną brew. Wśród obsady znalazła się  Bonnie Wright (Ginny Weasley). 
Mimo ciężkiego tematu zdarzały się wybuchy śmiechu. A to zasługa Chipsa :) Jedyna rzecz, która nie do końca nam pasowała to mała ilość piosenek. 

 ,,Filozofowie" wywarli na nas tak duże wrażenie, że postanowiliśmy zrobić coś podobnego. Tylko że mieliśmy za mało osób. Ale wszystko jeszcze przed nami. 

  Film nie należy do łatwych, porusza ważny temat, który trzeba przemyśleć, ale jesteśmy zdania, że warto poświęcić na niego swój czas.  

Dziwne, że nigdy wcześniej o nim nie słyszeliśmy.

piątek, 15 maja 2015

Po burzy zawsze wychodzi słońce





Prawie jak gwiazda rocka
-Matthew Quick

Cykl: Moondrive
tytuł oryginału Sorta Like a Rock Star
wydawnictwo:Otwarte
Tłumaczenie: Maria Borzobohata-Sawicka
data wydania:8 października 2014
liczba stron:376
moja ocena: 8+/10

zajrzyj do środka...


   Droga przez życie nie jest usłana różami. Jestem też pewna, że los nie jest sprawiedliwy. Kiedy niektórzy naprawdę cierpią, inni zastanawiają się jakie ciuchy założyć na imprezę.

,,Dlaczego niektórzy ludzie przechodzą przez życie, nie doświadczając żadnej większej tragedii, a innym wciąż przydarzają się straszliwe rzeczy?''

  Główna bohaterka należy do tej pierwszej grupy. Mieszka w szkolnym autobusie, więc myślę, że nie muszę opisywać na jakim poziomie wiedzie życie.
Czasami wydaje nam się, że gorzej być nie może, ale wtedy wszystko wymaka nam się spod kontroli. Amber doświadcza prawdziwości tego stwierdzenia na własnej skórze. Ale życie jest bezlitosne i nie daje wystarczająco czasu na pozbieranie się w jeden kawałek.

,,-Życie toczy się dalej - rzuca. -Niezależnie od tego, czy postanawiamy się nim cieszyć, czy nie. Więc równie dobrze możesz znaleźć sposób, żeby cieszyć się tymi aspektami, którymi się da. Nie możesz tak po prostu zrezygnować z życia, Amber.''

  Pozytywnie zaskoczyła mnie Amber. Myślałam, że skoro mieszka w autobusie będzie smutna i histeryczna. Ale nic podobnego. Dziewczyna jest pozytywnie nastawiona do świata,a w pierwszej kolejności myśli o dobru drugiego człowieka.
Przyjaźni się z grupą szkolnych wyrzutków i tworzą razem zżyty zespół. To właśnie tę małą społeczność Amber nazywa rodziną.
Ojciec zostawił ją jak była jeszcze dzieckiem, a matka nie jest wzorem do naśladowania- pieniądze wydaje na alkohol w barach, mając nadzieję, że poderwie jakiegoś bogatego naiwniaka.

  Czytałam dopiero dwie powieści autora, ale już widzę, że jego książki są naprawdę lekkie, pomimo poruszanych w nich ciężkich tematów.

  Historia Amber chwyciła mnie za serce. Niejednokrotnie wywoływała uśmiech, ale w niektórych momentach zbierały mi się łzy w oczach.  Matthew Quick wlewa w nas nadzieję i pokazuje, że pomimo przeciwności losu marzenia mogą się spełnić.

,,Prawie jak gwiazda rocka" jest adresowana do nastolatków, ale jestem pewna, że książka nie zawiedzie nikogo, niezależnie od grupy wiekowej. Tak więc bardzo polecam. Bez kitu:)




,,Możesz sobie żyć
Na tym świecie, ale ja
Też się nie poddam.''


Wyzwania: 
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Wyzwanie biblioteczne.

wtorek, 12 maja 2015

Czas zacząć taniec ze smokami

Taniec ze smokami, część 2








tłumaczenie: Michał Jakuszewski
tytuł oryginału: A dance with dragons
wydawnictwo: Zysk i S-ka
data wydania: 21 lutego 2012
liczba stron: 760
 ocena: 10/10            







   Czy można kogoś jednocześnie kochać i nienawidzić? Wydawało mi się, że to nie możliwe. Przecież są to dwa całkiem sprzeczne uczucia i nie można ich jednoczenie czuć do jednej osoby. George R.R. Martin w drugiej części piątego tomu udowodnił mi, że jednak można. Autor zaprosił mnie do tańca ze smokami i teraz długo o nim nie zapomnę.

Dance of dragons. Beautifully portrayed.  Nie jestem wstanie napisać opisu bez zdradzania naprawdę ważnych informacji. Od pierwszego części serii wiele się zmieniło. Większość bohaterów albo nie żyję lub są całkiem innymi osobami. Nikogo Martin nie oszczędził, a trzeba przyznać, że miał całe grono bohaterów, nad którymi mógł się znęcać.    

   Pisarz skupił się głównie na wydarzeniach mających miejsce na Murze i w Zatoce Niewolniczej, czyli mieliśmy dużo rozdziałów dotyczących Jona Snowa i Daenerys Targaryen. Tym razem dowiadujemy się trochę mniej o Królewskiej Przystani, Cersei i jej bracie bliźniaku - Jaime.


  Przyznam, że trochę się bałam tego, że dużo zapomniałam, bo trochę czasu mięło od przeczytania pierwszej części ,,Tańca ze smokami". Jednak wystarczyło kilka stron i wszystko wróciło, znów wciągnął mnie wir serii ,,Pieśni lodu i ognia". Wszystkie wspomnienia odżyły i nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak bardzo tęskniłam za bohaterami.  

   Tak, jak w każdej części, tak i w tej zginęli ważni bohaterowi. Jeden, którego bardzo lubiłam i jego śmierć byłam dla mnie szokiem.


  Bałam się, że po świetnej ,,Nawałnicy mieczy" nie może być nic lepszego, ale w ,,Tańcu ze smokami" autor udowodnił, że potrafi utrzymać wysoki poziom przez tyle części. Wydaję mi się, że właśnie przez George Martina mam wygórowane oczekiwania do książek.

   Teraz wyjaśnię, dlaczego napisałam, że kocham i nienawidzę tego autora. Uwielbiam Martina za to, że potrafi stworzyć takie arcydzieło, tak piękny i jednocześnie brutalny świat dopracowany do ostatniej kropki. Wielbię go za nieprzewidywalność i za odwagę, bo przecież pisarz kocha często swoich bohaterów, jak własne dzieci, więc trzeba się wykazać dużym heroizmem, żeby ich zabić.  

“Not all men were meant to dance with dragons.” - A dance with dragons (5th book).   Natomiast nienawidzę George R.R. Martina za problemy z zasypianiem i brak skupienia na lekcjach, bo zastanawiam się nad losem bohaterów. I przede wszystkim jestem wściekłam na autora, bo zabił kolejną postać, którą bardzo lubiłam i myślałam, że będzie żyła do końca serii, ale kolejny raz mnie zaskoczył.


  Szukałam, kiedy pojawi się ,,The winds of winter" i okazuję, że autor planuję skończyć w 2015 roku, więc jeszcze sobie trochę poczekam. Mam nadzieję, że tłumacz da z siebie wszystko i na polską primerę nie będzie trzeba długo czekać.    

   Przez zakończenie piątego tomu boję się, że jednak nie wytrzymam. Dużo rzeczy jest niedopowiedziane, zagadkowe, więc będę miała się nad czym zastanawiać.

   Zdecydowanie obowiązkowa książka dla tych, którzy zaczęli serię, chociaż może lepiej poczekajcie, aż będzie blisko premiery szóstego tomu. Ci, którzy jeszcze nie przeczytali ,,Gry o tron" koniecznie muszę to zmienić, bo warto. Myślę, że każdy będzie zachwycony, nawet przeciwnik fantastyki.


Wyzwania:
Czytam opasłe tomiska
Czytam fantastykę

sobota, 9 maja 2015

All about us #2

Druga pasja


Tajemnicą nie jest, że Rzeszów żyje siatkówką. Jest to nasz ulubiony sport i trudno bez niego wyobrazić sobie nasze miasto. Myślimy, że większości z Was obiła się o uszy nazwa rzeszowskiego zespołu- Asseco Resovia Rzeszów. Jeżeli nie, to przed przyjazdem do miasta radziłybyśmy się douczyć. 





Ostatnio mamy wiele powodów do radości, ponieważ nasz zespół nie dość, że wygrał Plus Ligę, to zajął jeszcze drugie miejsce w Lidze Europejskiej. 
Tak więc, mamy z czego być dumni :)  



Oglądanie meczów to czysta przyjemność, szczególnie dla oka <3 Mamy niezwykle przystojnych chłopaków i to przyznać musi każdy. 


Atmosfera zawsze jest wspaniała, a kibice najlepsi na świecie! 

Jednak my nie zostajemy biernymi fanami i trenujemy grę. Póki co skończyło się na złamanym palcu i oderwanym paznokciu, więc źle nie jest. :)


Zbliżają się Mistrzostwa Europy, więc kibicujcie polskiej drużynie!! 
Wierzymy, że powrócimy do kraju z pucharem i tytułem mistrza!! 


P.S. Zapraszamy na nasz fanpage :) 

środa, 6 maja 2015

Zwycięzca może być tylko jeden



Szklany tron


- Sarah J. Maas


Cykl: Szklany Tron (tom 1)
tłumaczenie:Marcin Mortka
tytuł oryginału: Throne of Glass
wydawnictwo:Uroboros
data wydania:25 czerwca 2013
liczba stron:520
moja ocena: 8/10


  Pomijając pewne aspekty zawód płatnego zabójcy wydaje się idealny. Można pracować w wybranych przez siebie godzinach, poznawać świat na koszt pracodawcy, nie mówiąc o pokaźnych wypłatach. A co najważniejsze, to Tobie musi się spodobać zleceniodawca, a nie na odwrót. Brzmi prawie jak praca marzeń.

Chaol and Dorian traveling towards the Endovier to get Celaena   Celaena od dziecka była szkolona na zabójczynie i po kilku latach słyszał o niej każdy mieszkaniec królestwa. Ale nawet najlepszym czasami podwija się noga. Ktoś zdradził dziewczynę i teraz do końca życia pracuje niczym niewolnik w kopalni.
Wojowniczka pomału zaczyna tracić nadzieję na wolność, ale pewnego dnia odwiedza ją sam następca tronu, Dorian. Składa jej propozycję nie do odrzucenia- uwolni ją i wyczyści z wszelkich zarzutów, pod warunkiem, że dziewczyna zgodzi się na udział w turnieju i w nim wygra. 

  Kto odwiedza tego bloga od jakiegoś czasu, może zauważyć, że bardzo przyciągają mnie historie osadzone w średniowieczu. Nie żebym lubiła tą epokę, ale rycerze, walka o władze, smoki i wszystkie inne rzeczy przemawiają do mnie od dziecka. 
Sarah J. Maas również stawiła na średniowiecze i trafiła z klimatem w dziesiątkę. Opisuje jakie wydarzenia miały wpływ na ukształtowanie królestwa, ale czytelnik nie zostaje przybity nudnymi i szerokimi informacjami. I jest mapka:)

   Autorka odwaliła kawał dobrej roboty i stworzyła świetne postacie. Czasami żałowałam, że nie mogę się przenieść do książki i zaprzyjaźnić się z nimi.
 Mimo wieku Celaenii, dziewczyna nie ogląda się z wywalonym jęzorem na księcia, ale potrafiła go ustawić. Podziwiałam ją, że przeżyła roczny pobyt w kopalni (średnia długość życia więźniów wynosiła miesiąc) i potrafiła się śmiać. A podczas prób wykazała się sprytem i inteligencją. A swoimi ripostami wywoływała mój uśmiech.


,,-Masz straszne blizny-rzekł cicho.
Zabójczyni oparła dłoń na biodrze i podeszła do drzwi garderoby.
-Wszyscy nosimy blizny, Dorian. Jedyna różnica polega na tym, że moje są bardziej widoczne od innych."
Celaena Sardothien from Throne of Glass by Sarah J. Maas

   Następca tronu zdobył moje serce. Co prawda dostanie w spadku całe królestwo, ale nie jest spięty i często sprzeciwia się ojcu, który jest bardzo niebezpieczny. W każdym  razie polubiłam go dużo bardziej niż kapitana gwardii królewskiej - Chaola, który kojarzył mi się z Dymiterem z ,,Akademii wampirów". 
Pomimo że Chaol jest po dwudziestce, wyobrażałam go sobie jako dużo starszego.  Pewnie przez jego zachowanie-jest strasznie poważny i lubi przebywać w samotności. 
Postacie epizodyczne też zasługują na pochwałę. Jestem bardzo ciekawa, co nowego wymyśli król, żeby pozbyć się swojego Obrońcy. Byle do drugiej części:)

   Niestety, tak jak w większości książek młodzieżowych pojawia się trójkącik. Jeszcze nie spotkałam się z nieirytującym tego typu schematem miłosnym i ten wyjątkiem nie będzie.
Kolejnym minusem są niechwytliwe imiona, których na pewno nie zapamiętam.

 Książka jest bardzo wciągająca i nawet nie wiadomo kiedy pojawia się koniec.  Język jest lekki i prosty, więc nie ma żadnego problemu w odbiorze. Jestem również w jakim kierunku zmierza autorka z wątkiem magii. Nie powiem, oczekuję że ,,Korona w mroku" utrzyma się na takim samym poziomie jak jej poprzedniczka.
Mimo, że nie było ogromnych zwrotów akcji, a historia może wydawać się przewidywalna, autorka genialnie wplotła wątki poboczne, więc nie było czasu na nudę.

Queen of Shadows  Mam tylko nadzieję, że wydawnictwo zdecyduje się wydać trzecią część, bo nie cierpię niedokończonych serii, które zyskały moją sympatię.

Wyzwania:
Kiedyś przeczytam
Przeczytam,tyle ile mam wzrostu
Wyzwanie biblioteczne

Seria:
0.1-0.4- Zabójczyni 
1.Szklany tron
2.Korona w mroku
3. Heir of Fire
4.Queen of Shadows

niedziela, 3 maja 2015

Książka nie dla duszy, ale na sen





Lawendowy pokój

-Nina George



tłumaczenie:Paulina Filippi-Lechowska
tytuł oryginału: Das Lavendelzimmer
wydawnictwo:Otwarte
data wydania:30 lipca 2014
liczba stron:344
ocena: 3/10



  Każdy z nas od czasu do czasu trafia na gorsze książki. Przynajmniej dzięki temu potrafimy docenić jeszcze bardziej inne, świetne powieści.
,,Lawendowy pokój” skusił mnie przede wszystkim okładką i ciekawą fabułą. I na tym mój entuzjazm się skończył.

  Perdu jest właścicielem księgarni o pięknej nazwie ,,Apteka Literacka”. Leczy dusze ludzi sprzedając im książki. Niestety sam nie może zaznać spokoju emocjonalnego. Pewnego dnia postanawia się przełamać i czyta list sprzed 21 lat. Kiedy poznaje jego treść, wie że stracił niepotrzebnie wiele miesięcy i teraz postanawia to naprawić.

  Główny bohater strasznie mnie irytował. Ani trochę nie wzruszyła mnie jego historia, a wręcz budziła moją złość. Dialogi były nienaturalne. Czasami myślałam, że przeniosłam się do dawnych czasów, gdzie wszyscy zamiast mówić prosto i dosadnie, używali długich i nużących wywodów. Zero impulsywności. Drugoplanowe postacie również na medal nie zasłużyły. Były sztuczne i sztywne jakby włożono im kijek w cztery litery.

 "Naprawdę? Ach, winda nie działa[...] To znaczy, że lato przyjdzie jeszcze dzisiejszej nocy. Zawsze zjawiało się wtedy, gdy psuła się winda"

  Cała książka zajęła mi aż 3 miesiące. Kiedy pojawiła się jakaś akcja, autorka od razu niszczyła ją, wkładając olbrzymie ilości opisów. Owszem  przekazała kilka złotych myśli, lecz nie były one w stanie podciągnąć poziomu. Może gdyby pisarka zrezygnowała z kilku wątków czy postaci, historia nie szłaby mi tak opornie, ale kto wie.
Nie podobało mi się również to, że autorka chciała zmusić czytelnika do swoich poglądów, z którymi się nie zgadzam.  Odbiór lektury nie ułatwiał dziwny język autorki, który nie przypadł mi do gustu.

"Bronił się przed rozmytym wspomnieniem tego, jak niegdyś siedział przy tym stole, nie sam, lecz z ***." "Zapach *** zniknął."


  Książka będzie idealna dla osób, które mają problemy z zaśnięciem. Wspaniałe lekarstwo. Ale cóż, ile czytelników, tyle opinii. A nóż się komuś spodoba. Jakby co, to ostrzegałam. 


Wyzwania:

Kiedyś przeczytam
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Wyzwanie biblioteczne

Marcowe mole