.nag

sobota, 28 czerwca 2014

Tam gdzie śpiewają drzewa




Tam, gdzie śpiewają drzewa

-Laura Gallego Garcia



tłumaczenie: Karolina Jaszecka
tytuł oryginału: Donde los árboles cantan
wydawnictwo: Dreams
data wydania: 27 lutego 2013
liczba stron: 400
Moja ocena: 8/10


Od dawna miałam chrapkę na tę książkę. Wystarczyło spojrzeć na piękną okładkę, żeby się w niej zauroczyć. Przynajmniej tak było w moim przypadku. A później przeczytałam ciekawą i zachęcającą recenzje Veroniqusii i tym bardziej, nie mogłam przejść koło książki obojętnie. I dobrze na tym wyszłam:)

Viana Rocagris wiedzie życie niczym z bajki. Jest jedyną córką bogatego księcia Corvena, ma oddaną przyjaciółkę Belicie i jest jedną z najpiękniejszych dziewcząt w królestwie.
Jak co roku, w przeddzień przesilenia zimowego, wraz z ojcem udaje się do pałacu króla Radisa, aby uczcić rocznice jego koronacji. W tym czasie na zamku odbywają się zawody rycerskie, a młodzi, szlachetnie urodzeni chłopcy mianowani się na rycerzy. Viana nie mogła doczekać się tego dnia, ponieważ była to najlepsza okazja do spotkania z ukochanym, Robianem. Choć decyzja o ich wspólnej przyszłości nie została podjęta przez nich, kochają się i nie mogą doczekać się ślubu.
Brzmi cudownie, prawda? Ale jak każda piękna historia, trwa krótko.
Podczas uroczystej kolacji, na zamku pojawia się jeden z rycerzy, Wilk. Niestety nie przynosi dobrych wieści. Podczas obchodów na północy Nortii, zauważył, że barbarzyńskie ludy zjednoczyły się i pod wodzą okrutnego (podobno), niepokonanego człowieka, zmierzają w stroną królestwa.
Jedyną szansą na zwycięstwo jest wejście do Wielkiego Lasu i dojście do jego serca, gdzie według wielu legend znajduje się źródło nieśmiertelności.  Lecz nikt nie chce podjąć się tego zadania ponieważ żadna osoba z niego nie wróciła. Zresztą martwa również.

Na początku bardzo mnie denerwował charakter Viany. Była naiwna i lekkomyślna. Myślałam, że po ataku barbarzyńców przejrzy na oczy, ale się zawiodłam. Zawsze musiała postawić na swoim, co zwykle nie kończyło się dobrze. Gdyby nie jej opiekunka, która niejednokrotnie ratowała ją z opałów, pewnie skończyłaby dużo gorzej.
 Za to bardzo polubiłam Wilka, a szczególnie jego opowieści. Starał się opiekować i nauczyć najważniejszych rzeczy dziewczynę i cenię go za tą cierpliwość i wysiłek. Nie mówiąc o tym, że wziął sprawy w swoje ręce i przy stworzył  nie jeden problem władcy.  
Do gustu przypadła mi również najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki, Belicia. Wiedziała, że jej marzenia nigdy się nie spełnią, lecz mimo tego wierzyła w nie i z uporem starała się je zrealizować. Podziwiałam jej akt odwagi, którym próbowała udowodnić, że każdy, nawet nastolatka, może sprzeciwić się woli barbarzyńców.
Donde los arboles cantan by Nyph-AtzbelNajbardziej zaskakującą postacią według mnie jest Uri. Viana znalazła go półżywego w lesie i jej sumienie nie pozwoliło zostawić chłopca na pewną śmierć. Chciałabym o nim coś napisać, ale boję się, że coś zdradzę. Ogólnie postać mnie nie zauroczyła, a jedynie zaskoczyła.

Pokochałam za to całą krainę. Autorka pięknie opisuje królestwo, jej opisy są barwne i elastyczne. A co było dla mnie ważne, nie nudziłam się je czytając. Z przyjemnością zagłębiałam się w magiczny i tajemniczy świat Wielkiego Lasu i jego mieszkańców.

Podsumowując: Bardzo dobrze spędziłam z książką czas. Za serce chwycił mnie epilog, który doskonale podsumował magię płynącą z ,,Tam, gdzie śpiewają drzewa" . Jest to baśń, którą przez długi czas będę pamiętać. Ogromnym plusem jest fakt, że nie powstała kontynuacja książki, co teraz należy do rzadkości.
Jak już wspominałam, dużym minusem była główna bohaterka, która często mnie irytowała. I trochę tak nie rozumiałam autorki. Pisze, że barbarzyńcy są okrutni i robią okropne rzeczy, a kiedy nadchodzi pierwsze spotkanie Viany z nimi, są kulturalni i spokojni. Gdyby byli bezwzględni wymordowaliby wszystkich szlachetnych. Nie mówiąc już o tym, że darowali życie rycerzom- niedobitkom, którzy obiecali im wierność.

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
52 książki 2014
rekord 2014

P.S. Byłam bardzo ciekawa, jak powstawała ta piękna okładka i  znalazłam to:




czwartek, 26 czerwca 2014

Zwiadowcy. Zaginione historie. Księga 11

Zwiadowcy. Zaginione historie. 
Księga 11

- John Flanagan


tłumaczenie: Jacek Drewnowski
tytuł oryginału: Ranger's Apprentice. The Lost Stories
seria/cykl wydawniczy: Zwiadowcy tom 11
wydawnictwo: Jaguar
data wydania: 27 czerwca 2012
liczba stron: 512
Moja ocena 8/10


Jest to przed ostatnia część ,,Zwiadowców". I z tego powodu raz jestem smutna, a raz szczęśliwa. Z jednej strony, nie można w nieskończoność ciągnąć tej samej historii, a z drugiej, jest to jedna z serii, dzięki której poznałam najlepszą moc wynikającą z czytania książek.

RA: Child of the Ward pg1 by omni-timeKsiążka ,,Zaginione historie" powstała dzięki dużej ilości  
 e-mailów od fanów, którzy dopytywali się o zakończenie lub wyjaśnienie niektórych niejasnych wątków w serii.
Księga jest podzielona na jedenaście rozdziałów łącznie z epilogiem i prologiem (przypadek? nie sądzę). Zastanawiałam się, czy pan John napisał celowo taką, a nie inną ilość. No ale raczej się tego nie dowiem.
Autor przy niektórych rozdziałach dopisał, kto zainspirował go do stworzenia danego opowiadania.

Pierwszą opowieścią jest,, Śmierć bohatera". To właśnie tutaj dowiemy się całej prawdy o ostatnich chwilach rodziców Willa oraz o przysiędze Halta. Ta historia bardzo mi się podobała,choć musiałam zrobić krótką przerwę, ponieważ zebrało mi się na płacz. Na szczęście miałam pod ręką kota Tymoteusza. Najlepsze pocieszenie:)

Druga historia mówiła o wydarzeniach, które spotkały Gilana, podczas gdy Halt i Horace udali się na poszukiwania Willa. Gilan miał za zadanie zastąpić swojego byłego nauczyciela. W tej opowieści nie zabraknie "złych" bohaterów, których nasz młody przyjaciel będzie musiał złapać. Miło czytało się o losach młodego zwiadowcy, którego brakowało mi w wielu innych częściach.
Great illustration that puts me in mind of the 100s of wonderful hours I spent during my middle school and high school years playing RPGs, especially Middle-Earth Role-Playing (MERP).
sagenundlegenden's original comments:

Beleg Cuthalion by BrokenMachine86.  Beautiful illustration in colored pencil.
I wrote for Beleg for a Tolkien RPG, and he’ll always have a soft spot in my heart.  Too fierce to stay in his protected forest when others were battling evil, he followed no captain but himself and could not be restrained in battle.  In the end it was not his enemies who killed him, but a friend he would not abandon.
 Jego osoba pojawia się również w piątym opowiadaniu pt.: ,,Kolacja dla pięciorga".
 Poznajemy tą historię oczami Jenny, która przygotowuje romantyczne danie dla swojego ukochanego, Gilana. Kolacja, miała być przeznaczona dla dwóch osób, ale pewne pechowe wydarzenia zniwelowały te zamiary. Można zobaczyć, co grozi, kiedy bardzo rozgniewa się kobietę:)
Oba opowiadania były ciekawe, ale nie pobiły pierwszego.


W reszcie opowiadań dominował Will.
 Byłam bardzo ciekawa ,,Wilka", ponieważ tam autor pokazał co dzieje się, z końmi zwiadowców, kiedy nie mają już tak wiele sił. I wiecie co, zawiodłam się. I to bardzo. Moim zdaniem było to najgorsze i najsłabsze z opowiadań. Miałam odczucie, że autor na siłę napisał takie szczęśliwe zakończenie. Jakby nikt nie mógł pogodzić się ze starością czy śmiercią. I tutaj minus.

Trochę zdziwiłam się czytając o Halcie i jego mentorze.
Myślałam, że po prostu  uciekł ze swojego kraju i gdzieś w Araluenie zaciągnął się do korpusu. (Jako królewicz, już miał doskonałą predyspozycję fizyczna, tak sądzę)
W tej historii, autor napisał również, jak zmieniły się zasady dotyczące Zwiadowców.

Były również rozdziały, w których pojawiali się starzy przyjaciele. Księżniczka Cassandra i jej narzyczony Horace, których niestety było mało. Alyss, której na szczęście autor poświęcił kilka zdań więcej, niż poprzedniej dwójce. A nawet była jedną z najważniejszych postaci w opowiadaniu ,,Wędrowcy", gdzie wraz z ukochanym szukała Ebony. (suczka Willa).

Na pewno osoby sięgające po tę książkę, muszą znać poprzednie części. Czytając ten tom, nie nudziłam się, ponieważ tak jak w każdej części, jest wiele akcji, humoru, piękny średniowieczny klimat, ukochani bohaterowie i jeszcze wiele innych rzeczy. W moim odczuciu ,,Zaginione historie" nie są tak dobre jak poprzednicy. Myślę, że książka zainteresuje swoją treścią każdego fana Zwiadowców.
Dziwiłam się epilogiem, który nie pasował mi do reszty. Nie lubię, kiedy w jednej z książek, występuje promowanie innej. A ,,Urywek" umocnił mnie w tym przekonaniu.

Wyzwania:
Czytam fantastykę
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
52 książki 2014
rekord 2014

P.S Jeżeli Doominisia  nie wyśle nam dzisiaj adresu, to wylosujemy jeszcze raz zwycięzce.

wtorek, 24 czerwca 2014

Konkurs- wynik z czerwca



Konkurs wygrywa:
Doomisia♥

Gratulujemy wygranej! 

 Zwyciężczynie prosimy o wysłanie adresu do 26 czerwca , ponieważ potem nie będziemy wstanie wysłać książki.


Jak widzicie poniżej. Zaraz po zrobieniu pierwszego zdjęcia mój kot zainteresował się losem.



Musiałam mu oddać los, ponieważ nie chciał zejść ze stołu i mnie gryzł, kiedy próbowałam go ściągnąć.



Teraz los jest strasznie obśliniony i zgnieciony, więc już nie mogę robić więcej zdjęć. Pewnie Tom jest zadowolony ze swoich pięciu minut w internecie, choć zdjęcia nie wyszły zbyt twarzowo.

P.S.
Kolejne wyniki będziemy dawać w zakładkach konkursy (na górze).

niedziela, 22 czerwca 2014

Taniec ze smokami, część 1

Taniec ze smokami, część 1 -

tłumaczenie: Michał Jakuszewski
tytuł oryginału: A Dance with Dragons
seria/cykl wydawniczy: Pieśń Lodu i Ognia tom 5.1
wydawnictwo: Zysk i S-ka
data wydania: 22 listopada 2011
liczba stron: 632
 ocena:9/10 











Oceny już wystawione i wreszcie mogę  skupić się na tym, co kocham - czytaniu książek. I tak samo, jak kończy się rok szkolny, tak powoli kończy się moja przygoda z bohaterami Georga R. R. Martina. Została mi tylko druga część ,,Tańca ze smokami", z czego jest mi bardzo smutno, ponieważ znając autora pozostawi niedosyt i będę zmuszona do długiego czekania na jeszcze nie wydane ostatnie dwie części całej serii.


 „Spiski wewnątrz spisków, ale i tak wszystkie drogi prowadzą do smoczej paszczy.”

Czas akcji dzieję się równolegle z ,,Ucztą dla wron". Zarówno czwarta, jak i piąta część sagi dzieją się zaraz po wydarzeniach w ,,Nawałnicy mieczy". Uczta skupiała się na wydarzeniach w Królewskiej Przystani, Bravos, Dorn oraz Żelaznych Wyspach. Natomiast ta część opowiada o  bohaterach, którzy są min. na Murze, w Zatoce Niewolniczej oraz w Pentos.
Nareszcie po całej czwartej części możemy znowu przeczytać o Jonie, Tyrionie oraz Daenerys. Autor mnie nie zawiódł, a wręcz przeciwnie. Rozdziałów o moich ulubionych bohaterach było najwięcej. O Dany było tyle samo, co w całej ,,Nawałnicy mieczy". W tej część pojawił się rozdział, który mnie zaskoczył. Mianowice miałam przyjemność przeczytać rozdział, w którym opowiadała o wydarzeniach Melisandre. Wreszcie mogłam więcej dowiedzieć się o tajemniczej, czerwonej kapłance. Choć i tak to było dla mnie za mało. Liczę, że w następnej części ukaże się więcej rozdziałów o niej.

„Modlę się o to, by ujrzeć Azora Ahai, a R'hllor ciągle pokazuje mi tylko Jona Snowa.”


Teraz krótko o wydarzeniach dziejących się w książce. Proszę, żeby nie czytający tego tomu nie czytali tego. Chyba, że na własną odpowiedzialność :)

Do Daenerys zmierza Tyrion Lannister, który jest oskarżony o zabójstwo małoletniego króla oraz swojego ojca - potężnego Tywina. Dzięki pająkowi zostaję przetransponowany za Wąskie Morze. Nie tylko on pragnie dotrzeć do srebrnej królowej. Z karłem na statku znajduję się, ktoś kto morze zagrozić prawom do Żelaznego Tronu. Kiedy o tym usłyszałam (jeszcze przed przeczytaniem tego tomu) snułam wiele teorii, kto to może być, ale nie byłam nawet blisko.
Matka smoków znajduję sobie coraz więcej wrogów.
Tymczasem na Murze młody lord dowódca - Jon Snow musi pamiętać, że Nocna Straż nie opowiada się za żadną ze stron gry o tron.
Za murem możemy znowu dowiedzieć się, co się dzieje z młodszym bratem Jona - Branem. Chłopak wreszcie odnajduję trójoką wronę licząc, że sprawi że zacznie znów chodzić.

,,-Nigdy już nie będziesz chodził, Bran. - zapowiedziały pobladłe usta. - Ale nauczysz się latać."

W książce pojawia się też inny bohater, z którym nie spotkałam się od ,,Starcia królów". Jest to bardzo odmieniony Theon Greyjoy. Niegdyś pewny siebie książę Żelaznych Wysp. Teraz Fetor - sługa okrutnego bękarta Ramsay Bolton.

,,Nazywam się Fetor,
muszę cierpień przeto. "

Myślę, że ten cytat mówi wszystko na temat traktowania Theona przez Boltona.


Polecam tą książkę wszystkim fanom serii ,,Pieśń lodu i ognia", ponieważ nie zawiedziecie się. Sama z pewnością sięgnę po drugą część ,,Tańca ze smokami", a później będę czekać na:

     The Winds of Winter   
A Dream of Spring

                                     

czwartek, 19 czerwca 2014

Jej wszystkie życia- Kate Atkinson


Jej wszystkie życia
- Kate Atkinson

tłumaczenie: Aleksandra Wolnicka
tytuł oryginału: Life after life
wydawnictwo: Czarna Owca
data wydania: 19 marca 2014
liczba stron: 568
Ocena 8/10



A gdybyśmy tak mogli przeżywać nasze życie raz za razem, żeby wreszcie zrobić to jak należy? Czy to nie byłoby wspaniałe?



Myślę, że większość z nas zastanawiała się co się dzieje z nami po śmierci, czy wracamy na Ziemię jeszcze raz w innej postaci, czy udajemy się do Nieba, czy po prostu przestajemy istnieć.
Mnie ostatnio nurtują tego typu rozważania, więc kiedy usłyszałam o tej książce bardzo chciałam ją przeczytać.  
Happy Birthday, Ursula Todd! To celebrate, we’re giving away copies of Kate Atkinson’s Life After Life on Twitter. 
A co by było gdy damo nam jeszcze jedną szansę na rozpoczęcie wszystkiego od początku i naprawienia własnych błędów?
A potem jeszcze kolejną i jeszcze jedną i tak w kółko. Czyż nie byłoby idealnie?

Taką możliwość otrzymała Ursula Todd- główna bohaterka powieści. 
Dziewczynkę poznajemy w dniu narodzin, ale jej historia jest krótka, ponieważ kilka chwil później śmierć ją zabiera. Ale umarła po to, żeby ponownie się odrodzić. Od tego wydarzenia Ursula pokazuje mam swoje życia. Poznajemy jej rodzinę, otoczenie, i jej ciekawą historię.

Bohaterka już od wczesnego dzieciństwa w niektórych momentach życia odczuwa deja vu. Zaniepokojona matka zabiera córkę do neurologa, ale wizyta niczego nie wyjaśnia. W rozeznaniu w sytuacji pomaga psycholog, który sugeruje, że dusza Ursuli jest bardzo stara ponieważ cały czas odradza się na nowo.

„Czas to konstrukt, w rzeczywistości wszystko jest w ciągłym ruchu, nie ma przeszłości ani teraźniejszości, istnieje tylko chwila obecna.”
 
My jako czytelnicy, jesteśmy świadkami dużej ilości żyć Ursuli. Widzimy, jak dziewczyna naprawia błędy, jak stara się poznać i zaakceptować siebie.

„- Jestem odmieńcem - poskarżyła się doktorowi Kelletowi. - No cóż, ktoś musi nim być - odrzekł.” 

Podczas czytania, możemy zauważyć, że każde kolejne życie trwa dłużej niż poprzednie. Choć niektóre momenty w każdym życiu, się powtarzają, Ursula ma przeczucia co powinna w danej sytuacji zrobić. W takich momentach autorka pokazuje nam różne możliwości, które pochodzą od naszych wyborów i umacnia w przekonaniu, że o naszym losie decyduje przypadek i własne decyzje.

Życie głównej bohaterki do najłatwiejszych nie należy. Od małego była uważana za dziwne dziecko, mama nie poświęcała jej za dużo czasu, ponieważ miała jeszcze czwórkę dzieciaków na głowie.
Dziewczyna była świadkiem dwóch wojen. W jednej z nich brała czynny udział. Bardzo ją podziwiałam, za odwagę i opanowanie.

Na początku trochę gubiłam się w wydarzeniach i w tych powrotach Ursuli do tego samego miejsca, ale kiedy się przyzwyczaiłam, książkę czytało się przyjemnie i szybko. To drugie bardzo mnie zdziwiło, ponieważ akcja toczy się w większości książki pomału, no i książka do najmniejszych nie należy.
W książce znajdziemy wiele cytatów angielskich i niemieckich pisarzy.
,,Jej wszystkie życia" zmuszają do refleksji. Z każdą stroną byłam coraz bardziej ciekawa losów Ursuli. Automatycznie zrodziła się więź pomiędzy mną, a dziewczyną. Jest to smutna, ale również bardzo piękna książka, z przyciągającą wzrok okładką.
Czytelnik musi przyzwyczaić się, że kilka wątków nie zostanie wyjaśnionych. Minusem, dla mnie było zakończenie, które było otwarte i czułam po nim niedosyt.

Wyzwania:

Przeczytam tyle,
 ile mam wzrostu

52 książki 2014

rekord 2014












niedziela, 15 czerwca 2014

Wieczna tęsknota

Wieczna tęsknota

tłumaczenie: Dorota Strukowska
tytuł oryginału: Evercrossed
wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
data wydania: 27 czerwca 2012
liczba stron: 264
Ocena:3/10 








Opis wydawcy:

W rok po tragicznych wydarzeniach Ivy wraz z przyjaciółką Beth i Willem spędzają lato w malowniczym nadmorskim ustroniu. Towarzyszy im jednak ktoś, kogo się nie spodziewają, i nie są tam bezpieczni. Ivy ociera się o śmierć, nie wiedząc, że za jej ocalenie ktoś zapłacił wysoką cenę. Choć tworzą z Willem na pozór idealną parę, wciąż tęskni dawnym ukochanym. Jednocześnie intryguje ją tajemniczy nieznajomy...




Mój opis:
 Życie Ivy wróciło do normy. Ma chłopaka, który ją kocha oraz najlepszą przyjaciółkę, a George, który chciał ją zabić, nie żyję. Jednakże nie byłoby całej tej części, gdyby wszystko pozostało w najlepszym porządku. 
Otóż pierwszy problem, który jest oczywisty po samym przeczytaniu tytułu jest fakt, że nawet po roku Ivy nie może się pogodzić ze śmiercią swojej prawdziwej miłości - Tristana i wreszcie rozumie, że nie może pokochać Willa całą sobą. Uświadamia sobie ten fakt, gdy umiera podczas wypadku samochodowego (podobnego, w którym zginął Tristan). Lecz oczywiście Ivy nie może umrzeć, ponieważ nie byłoby całego tego tomu oraz dwóch następnych. Tristan naraża się na gniew Niebios i przywraca życie swojej jedynej miłości...

 Nagle pojawia się intrygujący chłopak, który trafił do szpitala tuż po wypadku Ivy i nie może sobie przypomnieć nic o sobie i o swoim życiu. Dziewczyna od razu odizolowuję się od swojej przyjaciółki i chłopaka, którzy starają się jej pomóc, na rzecz przystojnego nieznajomego. Nie przejmuję się możliwym zagrożeniem i od razu całkowicie ufa Guy'owi, ponieważ uważa że jest bardzo podobny do...

,,Wieczna tęsknota" jest czwartą częścią opowiadającą o losach dwójki szaleńczo w sobie zakochanych nastolatków. Tym razem akcja dzieję się w wakacyjnym domu cioci Beth, w którym mieszkają i pracują dwie najlepsze przyjaciółki wraz z kuzynkami Beth i Willem. 
W tym tomie pojawia się nowa, intrygująca postać - Guy. Zdziwiło mnie, że po takim doświadczeniu Ivy nadal potrafi zaufać nieznajomemu, ale rozumiem dlaczego tak myślała. Chciała uwierzyć, że jej ukochany Tristan powrócił do niej z nieba, żeby znowu mogli być razem. Czy to prawda, sami musicie się przekonać.
Minusem tej serii jest fakt, że nie dość że cała ta część ma około 250 stron, to ma dużą czcionkę oraz małej rozmiary. Wygląda niemal, jak wersja kieszonkowa. Według mnie autorka mogłaby skrócić te sześć części do trzech trochę większego rozmiaru. Jednakże dzięki takiej wersji książkę czyta się bardzo szybko.
W tej powieści znajdzie się na pewno kilka plusów np. jest pisana prostym językiem, więc nie trzeba specjalnie skupiać się na czytanym tekście. Kolejnym plusem jest... No cóż więcej nie wymyślę, choć zastanawiałam się dość długo :)
Ogólnie książka nie była taka zła, jednakże ja nie jestem fanką lektur, w których dziewczyna myśli cały czas o chłopaku. Przez pewien czas na pewno nie sięgnę po książkę tego typu, choć pewnie będę musiała dokończyć tą serię dla uspokojenia swojego sumienia.

Książkę polecam tylko osobom, które już zaczęły przygodę z tą serią lub kochają błahe romanse.



http://www.mgsrvr.com/14395343804576c82fe6035367306336.jpeg

czwartek, 12 czerwca 2014

Podsumowanie maja

Podsumowanie maja



 Trochę spóźnione podsumowanie maja, ale jest:):

Ajka:

 Przeczytane:
1. ,,Mroczna toń" - Rayburn Tricia
2. ,,Syzyfowe prace" - Stefan Żeromski
3. ,,Cień i kość" -  Bardugo Leigh

Przeczytane strony: nawet nie liczę.

Na swoją obronę mogę dodać, że czytanie tej super nudnej lektury zajęło mi niecałe 3 tygodnie.
Czytanie ,,Syzyfowych prac" miały mniej więcej  taki przebieg:

  Miałam nadzieję,że w czerwcu będzie lepiej, ale póki co to jeszcze w szkole jest walka o oceny. 

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu+ 7,6 cm
Rekord 2014- zostało mi aż 54 książki
52 książki 2014- zostało mi 32
Czytam fantastykę- 3 książki




Diana:

Przeczytane:
3. Syzyfowe prace - Stefan Żeromski

Liczba przeczytanych stron: 1893
Dziennie: 61


 Blog:

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu: 3 725
Dodane posty:12
Nowi obserwatorzy: 12

Dziękujemy:)


Czekamy przede wszystkim na:

Leigh Bardugo (premiera 23 czerwca).
2. ,,Dziesięć płytkich oddechów " K.A. Tucker  (premiera 18 czerwca)
i na wiele innych książek, które możecie znaleźć po lewej stronie naszego bloga.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Od razu informujemy, że nie będzie nas w dniach 28 czerwiec-17 lipiec z powodu wyjazdu i tu uwaga do Danii. Nie możemy się doczekać. Z tego powodu, wyniki konkursu podamy 24/25 czerwca, a 27 książka będzie w drodze do zwycięzcy.

Zakochałyśmy się we Wrocławiu. Śliczne miasto. Nie licząc tych malutkich słupków, które są praktycznie wszędzie. Nie zaprzeczamy, miałyśmy kilka bliższych spotkań z tymi obiektami, ale w porównaniu do chłopaków wyszłyśmy bez szwanku:) Szkoda, że byłyśmy tak krótko, ale w przyszłości planujemy pobyt na dłużej. A co do Pragi- jaki ogrom ludzi. My, takie przyzwyczajone do Rzeszowa- miło, spokojnie, nikt się nie śpieszy, zostałyśmy wrzucone w wir ludzi. Robisz krok i na kogoś wpadasz. Ale co jak co, zabytki mają ładne. I niestety nie widziałyśmy ducha.

sobota, 7 czerwca 2014

Misja ambasodora

Misja Ambasadora

tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
tytuł oryginału: The Ambassador's Mission
wydawnictwo: Galeria Książki
data wydania: 23 czerwca 2010
liczba stron: 575
ocena: 7/10












Opis wydawcy:

Jako syn nieżyjącego Wielkiego Mistrza, wybawcy miasta, oraz Sonei, niegdyś dziewczyny ze slumsów, a obecnie Czarnego Maga, Lorkin musi stawić czoła dziedzictwu heroizmu i żądzy przygód. Kiedy więc Mistrz Dannyl obejmuje stanowisko Ambasadora Gildii w Sachace, Lorkin zgłasza się na jego asystenta w nadziei, że uda mu się dokonać jakichś wielkich czynów.

Kiedy nadchodzi wieść, że Lorkin znalazł się w niebezpieczeństwie, prawo zakazujące Czarnym Magom opuszczania miasta pozwala Sonei jedynie mieć nadzieję, że Dannyl pomoże jej synowi. Na dodatek Cery potrzebuje jej pomocy jak nigd dotąd: ktoś morduje Złodziei, a kiedy ofiarą pada rodzina Cery'ego, dawny przyjaciel Sonei odkrywa, że Łowca Złodziei posługuje się magią.

Albo kolejnych Złodziei zabija ktoś z Gildii, albo na ulicach Imardinu znów pojawił się dziki mag. Tym razem ma on jednak pełną kontrolę nad swoją mocą - i nie waha się uzywać jej, by zabijać...


Mój opis:

Sonea wreszcie wydaję się, że może żyć w spokoju. Niestety jej syn - Lorkin chce dokonać wielkich rzeczy, tak jak jego ojciec i decyduję się na wyprawę do Sachaki. W tym kraju nadal jest praktykowane niewolnictwo i czarna magia. Na domiar złego Akkarin (mąż Sonei) zabił kilka osób z tamtej krainy, a rodzina zabitych może szukać zemsty u syna mordercy. 
Jednakże nikt (oprócz matki) nie przypuszcza, że może się coś stać, jako asystent ambasadora - Dannyla.
Jednak nie tylko tam jest niebezpiecznie. W Imardin grasuję Łowca Złodziei, który na celowniku ma dawnego przyjaciela Sonei - Cery'ego. Nie tylko jemu grozi niebezpieczeństwo. 
To zagrożenie jest innego rodzaju. Sprawia, że człowiek zapomina o wszystkich troskach i myśli tylko o gnilu - narkotyku, która jest niezwykle niebezpieczny.
 Książkę wypożyczyłam z biblioteki wiedząc, że autorka jest jedną z najlepszych. Chciałam wiedzieć, dlaczego prawie wszyscy uwielbiają tą pisarkę. Jak zawsze sprawdziłam, czy to jest pierwsza część trylogii. Ucieszona ze znaleziska wracam do domu i zaczynam czytać. Niestety popełniłam błąd, a ten kto czytał książki autorki, wie jaki. O tuż akcja książki dzieje się dziesięć lat po wydarzeniach w trylogii Czarnego Maga. Po uświadomieniu sobie tego faktu (na około trzydziestej stronie) chciałam oddać książkę i sięgnąć po ,,Gildię magów", lecz już dowiedziałam się jak zakończy się cała trylogia, więc zdecydowałam dokończyć książkę.
Powieść jest pisana z punkt widzenia czterech osób (Dannyla, Sonei, Lorkina oraz Cery'ego). Czasem trudno jest się połapać, która bohater w danym momencie opowiada o dziejących się wydarzeniach. Zdarzało się, że autorka zamieniała punt widzenia bez żadnego od stępy, ani innego zaznaczenia, a ja dopiero po chwili zdawałam sobie sprawę, że opowiada inna postać.
Wielkim plusem tej książki jest fakt, że kobiety są pokazane, jako potężne i niebezpieczne, a mężczyźni np. Lorkin jako mniej inteligentniejsze i słabsze istoty.


„Zdumiewa mnie nieustannie, jak to się dzieje, że wszędzie na świecie mężczyźni rządzą, choć są tak niezmiennie tępi."


http://www.trudicanavan.com/wp/wp-content/uploads/2010/03/map3-249x212.gif
Choć nie czytałam żądnej z książki z trylogii ,,Czarny Mag" to autorka i tak wszystko napisała, co się działo w tamtych książkach i nie miałam problemów ze zrozumieniem. Dużym ułatwieniem są również mapki, przewodnik po żargonie slumsów oraz słowniczek. Ogólnie więc nic się nie stało, że nie przeczytałam poprzedniej serii. Jedynym minusem, który mówił mi żebym oddał tą książkę do biblioteki bez przeczytania, jest fakt że nie mogę przeczytać ,,Gildii magów", ponieważ wiem jak się skończy i to mi zepsuję całą radość z czytania.

Polecam tę książkę wszystkim, którzy już mieli przyjemność przeczytania książek Trudni Canavan, a ja sama z przyjemnością wypożyczę drugą część trylogii.


Marcowe mole