Zamień chemię na jedzenie- Julita Bator
wydawnictwo: Znak
data wydania: 26 sierpnia 2013
liczba stron: 200
Ocena 10/10
Opis wydawcy:
Książka, która nie zawiera chemii ani polepszaczy smaku!
Co to znaczy zdrowo się odżywiać? Zacznij od unikania chemicznych dodatków. Nie tylko nie są potrzebne, one szkodzą! Jednego czekoladowego batona można przegryźć bez obaw, ale rozmaite barwniki, słodziki, wzmacniacze smaku i aromaty zjedzone także w płatkach śniadaniowych, w domowej(!) zupie czy lodach sumują się. I rujnują twoje zdrowie. Są przyczyną alergii, niestrawności, złego samopoczucia, a być może także zespołu ADHD.
Niewiele przeprowadzono rzetelnych badań dotyczących sztucznych dodatków do żywności. Julita Bator weryfikuje dane od producentów. Ponieważ dzieci autorki wykazują silną alergię na „polepszacze” i konserwanty musiała zmienić styl odżywiania się i życia całej rodziny. Od czterech lat próbuje, nie wydając dużych sum na kupowanie wyłącznie ekologicznych produktów, żyć bez „chemii”. Jej książka może być dla nas przewodnikiem po kuchni, która pachnie tak, jak jedzenie pamiętane z naszego dzieciństwa.
W dwudziestu rozdziałach udziela porad, jak unikać szkodliwej żywności, ale także jakie naczynia stosować w kuchni, jak przemycać wartościowe produkty w potrawach. Podaje 81 przepisów, które przywracają polskiej kuchni dawną, utraconą przed laty świetność. ukryj
Mój opis:
To było moje pierwsze spotkanie z książką dotyczącą zdrowego odżywiania się i teraz mogę z ręką na sercu powiedzieć, że na pewno nie ostanie. Dowiedział się bardzo dużo i ta książka na pewno zmieni mój pukt widzenia pewnych rzeczy.
Gdyby nie moja nauczycielka z polskiego, pewnie ciągle żyłabym w niewiedzy i pewnie nie zastanawiałabym się jakie jedzenie ( a właściwie chemię) mogę znaleźć na półkach w supermarketach. Nigdy nie sięgnęłabym po taki typ książki.
Myślę, że większość, jak nie wszyscy są świadomi tego, że do sklepowych produktów dodawane są pewne środki chemiczne. Ja również nigdy nie analizowałam zbyt dokładnie etykiet- i teraz wiem, że to był duży błąd.
Barwniki, konserwanty, poprawiacze smaku, cukry jak się okazuje nasi kryminaliści są obecni prawie w każdy produkcie.
W domu to ja zwykle robię małe ale potrzebne zakupy - co kilka dni jestem wysyłana po podstawowe rzeczy jak chleb,mleko, sery itp. Mój wzrok zwykle przyciągały kolorowe etykiety z rysunkami, a mleko musiało być w opakowaniu plastikowym, co zawdzięczam swojej świetnej koordynacji ruchowej (nie ma dnia, żebym czegoś nie zepsuła) i tu proszę- jak się okazało przy takim zachowani stawiałam krzyżyk dla prawidłowego zdrowia rodziny. Ale z tym koniec:).
Mam również to szczęście, że wraz ze mną mieszka osiemdziesięcioletnia babcia, która prowadzi ogród, więc wiem jak to jest jeść prawdziwe pomidory, ogórki, a nie konsumować nieudane kopie, które są barwione, posiadające konserwanty, środki owadobójcze...
Ale żadnych zwierząt rolniczych nie posiadam więc nie wiem, jak to jest pić jeszcze ciepłe mleko, prosto od krowy, jak je się jajka od szczęśliwych kur... A ponieważ mieszkam w centrum miasta nie znam nikogo, kto ma farmę i sprzedaje zdrową, ekologiczną żywność.
Książka jest napisana w sposób bardzo przyjemny, czyta się ją szybko i język nie jest naukowy- co dla mnie jest dużym plusem, tym bardziej, że w takich dziedzinach jestem 100% blondynką (co zresztą się zgadza).
Stwierdzam, że cały czas miałam klapki na oczach i teraz wreszcie się ich pozbyłam.
Lektura jest jednocześnie przerażająca- ja jem samą chemię- i fascynująca- jeszcze żyję??
Poradnik zawiera wiele ciekawostek. Jest podzielony na rozdziały przez co jest bardzo przejrzystszy. W każdym rozdziale, są napisane najważniejsze rzeczy, których powinniśmy unikać i przepisy na lepszy, domowy sposób zastąpienia chemii prawdziwym jedzeniem.
Mi bardzo podobały się przepisy przygotowane przez panią Julitę . Kiedy tylko znajdę w okolicy jakiś
sklep ekologiczny zacznę wraz z mamą wielką rewolucję w naszej kuchni.
i utwierdziła mnie w przekonaniu, że jednak dobrze robię nie odwiedzając Mcdonaldsów.
Książkę polecam przede wszystkim tym, którzy są zainteresowani , co mają na talerzu.
I są, jak ja zieloni w takich sprawach.
P.S.Co powiecie na mały konkursik z nagrodami??
Zacznę od końca: co do konkursiku nie mam nic przeciwko;)
OdpowiedzUsuńA teraz od początku: to rzeczywiście ogromny plus, że nie jest napisana naukowym jedzeniem. Ja sama jak czasami jedząc coś NIEZDROWEGO jestem przerażona zaczątkami myśli: "Jaka to chemia...". Czasami kiedy czytam skład niektórych produktów spożywczych, to cierpnie mi skóra. Dobrze, że są pisane i wydawane takie książki, mam nadzieję, że niedługo wpadnie ona w moje ręce;)
Też się cieszę, że takie książki spotykamy coraz częściej. Oczywiście książkę gorąco Ci polecam.
Usuńtak się zastanawiałam gdzie ja tą książkę widziałam? a no widziała, na allegro! jak buszowałam wydając ostatnie pieniądze na książki :D
OdpowiedzUsuńkonkursik? oczywiście! :)
Ja tą książkę choć na allegro nie widziałam, ale po dłuższych poszukiwaniach znalazłam w Biedronce.
Usuńmoże uda mi się przeczytać !
OdpowiedzUsuń___________
zostałaś nominowana do Liebster Blog Award
http://zwariowana-ksiazkoholiczka.blogspot.com/2014/04/liebster-blog-award.html
Mam nadzieję, że uda Ci się ją przeczytać.
UsuńP.S. Dziękuję za nominację!!
Chemia jest wszędzie, chyba nie jesteśmy w stanie się przed tym uchronić, Polecam czytanie etykiet, nawet w jogurtach, które uważamy za lekką przekąskę, jest cukier :( Ciekawa książka, była swego czasu w Biedronce trochę taniej :)
OdpowiedzUsuńJa mam nauczkę i etykiety czytać będę. Ale niestety od chemii w jedzeniu się nie uwolnimy. :(
UsuńTeraz nawet jest okazja przygotować nadchodzące Święta bez chemii, także z Julita Bator :) Fajne ma pomysły, nawet bym nie pomyślała, że można spróbować przygotować zdrowsze święta a nie jak zwykle;)
OdpowiedzUsuń