.nag

niedziela, 27 marca 2016

Japoński steampunk

Tancerze Burzy - Jay Kristoff




cykl: Wojna Lotosowa (tom 1)
wydawnictwo: Uroboros
tłumaczenie: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
tytuł oryginału: Stormdancer
data wydania: 29 maja 2013
liczba stron: 448
kategoria: fantastyka, fantasy, science fiction
ocena: -6/10



   Podeszłam do tej książki z dużym entuzjazmem. Okładka, a właściwie słowa umieszczone na niej bardzo mnie zachęciły  - ,,Japoński steampunk. Demony. Miłość. Zdrada. Pojedynki. Spiski. Samurajowie. Buntownicy. Czegoś chcieć więcej." Właśnie. Nie można pragnąć niczego więcej, a jednak ocena książki jest dość niska. Dlaczego?


    ,,Fakt, że stoisz wśród tłumy, nie oznacza, że do niego należysz."

stormdancer | Lotus War 1 : Stormdancer by Miesis:   Szogun, który rządzi twardą ręką wyspami Shima, wysyła Czarnego Lisa by złapał arashitorę - pradawne stworzenie, którego nie widziano od dawna. Wraz z nim na samobójczą misję wybiera się jego córka -  Yukiko, posiadająca niesamowity dar. Jedak nikt nie może się o nim dowiedzieć, bo zostanie uznana za nieczystą.

   Tak, jak napisałam na początku, książka zapowiadała się dla mnie bardzo zachęcająco. Jednak już po kilku stronach drastycznie zmieniłam zdanie. Jay Kristoff ewidentnie chciał przybliżyć czytelnikowi świat, w którym żyją bohaterzy i zamierzał  zrobić to bardzo dobrze. Ale plany nie wypaliły. Dlatego przez pierwsze rozdziały byłam zmuszona czytać kilkustronicowe opisy strojów czy budynków. Dialog między postaciami praktycznie nie istniał, a gdy już się pojawiał był bardzo sztuczny. Jednak, kiedy przemęczyłam pierwsze sto stron, co zajęło mi kilka dni, zaczęło się wreszcie coś dziać. Zrodziła się akcja, konwersacje przestały byś tak puste, a opisy były zdecydowanie krótsze. Im bliżej końca tym było tylko lepiej.

   Bohaterowie to zdecydowanie najmocniejszy atut powieści. Polubiłam główną bohaterkę, jak każdą silną postać. Również Buruu skradł moje serce. Jednak nie będę zdradzała, kto to jest. Nie chcę Wam psuć niespodzianki. A propos. Muszę przyznać, że autor mnie zaskoczył na końcu książki. Nie spodziewałam się takiego przebiegu spraw.

Stormdancer cover Jay Kristoff: ,,Łatwo jest zgubić się w wyobrażeniu jakiejś osoby, nie dostrzegając rzeczywistości. To bardzo proste kochać nieznajomego."

   Również wątek miłosny mi nie przeszkadzał. Był praktycznie niewyczuwalny. Nie jest to opowieść dla fanów romansów.

   Mimo tych wszystkich zalet ,,Tancerzów burzy" wciąż nie mogę przebaczyć autorowi początku książki. Gdyby go skrócił byłaby to jedna z lepszych powieści. Szkoda. Muszę przyznać, że gdybym wcześniej wiedziała, jak będę męczyć tę książkę to nie sięgnęłabym po nią. Jednak jestem trochę ciekawa drugiego tomu. Jednak odrobinę się boję, że znowu początek może mnie zawieść.

   Czy polecam Wam tę książkę? Jeśli jesteście gotowi nudzić się przez sto stron by dojść do świetnej powieść to polecam. Jeśli jednak nie należycie do cierpliwych osób to szybko zapomnijcie o tym tytule. 

,,Pewnego dnia pojmiesz, że czasami wszyscy musimy coś poświęcić w imię czegoś większego."



Cykl:
1. ,,Tancerze burzy"
2. ,,Bratobójca"
3. "Endsinger"


~~~~~~~~~~~~~~~~

Chciałybyśmy Wam złożyć trochę spóźnione, ale szczere życzenia.  Mamy nadzieję, że Święto Wielkiejnocy spędziliście w ukochanym gronie ( i nie mówimy tu o książkach ) A w koszyczku oprócz kolorowych pisanek znaleźliście prezent od zajączka :) Za to jutrzejszy dzień niech będzie obfity w słodkie niespodzianki. 



wtorek, 15 marca 2016

Odliczanie czas zacząć !





Angelfall 

Penryn i kres dni
-Susan Ee

Wydawnictwo: Filia
tłumaczenie:Jacek Konieczny
tytuł oryginału: Angelfall. End of Days
data wydania:2 września 2015
ilość stron: 
moja ocena: 7/10



  Nigdy nie możemy być pewni kierunku w  którym potoczy się los. Kiedy już zakładamy jego drogę, niespodziewanie następuje zwrot akcji, a nasze kalkulacje okazuję się nietrafne. Myślę, że to właśnie w tym tkwi urok życia- w nieprzewidywalności.

 Nadchodzi apokalipsa. Na Ziemi pojawiają się nowe istoty przewidziane przez Biblię. Ludzie nie dość, że są zdziesiątkowani, to odczuwają coraz większe przerażenie. Nigdzie nie mogą czuć się bezpiecznie, kiedy wróg czai się za każdym rogiem. Penryn jako jedyna wie o słabych stronach aniołów, a wyjawiając ich sekrety, podaruje ludziom odrobinę nadziei na przeżycie.

,,Wszyscy rozumieliśmy, na co się piszemy, nawet jeśli nie mieliśmy wielkich szans na przeżycie. Ale spodziewać się śmierci to jedno, a stanąć z nią twarzą w twarz to zupełnie co innego."

ANGELFALL by Susan Ee
  Kiedy przeczytałam drugą część serii Angelfall targały mną przeróżne emocje. Nie mogłam przestać myśleć o losach nastolatki, a wizje różnorakich zakończeń pochłaniały mój wolny czas. Tak więc, byłam ciekawa zakończenia historii, tym bardziej że poprzednie tomy żegnałam z gorzkim posmakiem. Ale gdybym powiedziała, że jestem w pełni zadowolona z finału, skłamałabym. Autorka pomija wiele nurtujących kwestii, a całość wydawała się niekompletna. Czytając ostatnie rozdziały, odczuwałam brak synchronizacji, jakby  Susan Ee pisała pod presją i nie miała wiele czasu na porządne rozplanowanie zakończenia. Jednak przyznaję, że ,, Penryn i kres dni” wciągnęły mnie, a całokształt wcale nie jest aż taki zły.

 Jedną z głównych zalet serii są postacie. Od początku polubiłam zdeterminowaną Penryn i jej siostrę, a czytanie o dziwnych wyczynach ich matki sprawiały, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Nie wspominając o archaniele, który uplasował się na wysokim miejscu w moim rankingu męskich bohaterów.  Każda z tych osób posiadała twardy charakterek. Jednak w ,, Penryn i kres dni” postacie nie przypominały siebie. Szczególnie Penryn i Raffe jakby się wypalili, przez co nie zachwycałam się nad każdym ich dialogiem czy sarkastycznym docinkiem (choć wiele ich nie było). Nie mogę powiedzieć, że nie wykazali się odwagą czy poświęceniem, ale w ich zachowaniu brakowało mi tego ‘’czegoś”. Ale na pocieszenie dodam, że słynni bliźniacy pozostali tak samo uroczy i pomysłowi :)

,,-Ach, Raffe kontra Godzilla. Na taka walkę przyjęło by się zakłady - rozmarza się Dum
-Chyba zgłupiałeś. Godzilla to stwór nafaszerowany odpadami nuklearnymi. Jakim cudem miałby mu sie przeciwstawić zwykły śmiertelnik?
-Raffe nie jest zwykłym śmiertelnikiem - odpowiada Dum. - Tylko mu się przyjrzyj. Pewnie nosi w kieszeni jakis eliksir dający nadludzką siłę. Wystarczy łyk, a jego mięśnie będa miały swoje własne mięśnie.
-No, gdybyśmy mieli kilku takich w naszej armii, nie potrzebowalibyśmy przerażających dziewczynek - stwierdza Dee.
-Myślisz, że siostra Penryn mogłaby się zmierzyć z Godzillą? - pyta Dum
Dee namyśla się przez chwilę.
-Eee, chyba jednak nie. Ale jej mama... kto wie.''


  Książkę przeczytałam bardzo szybko. Autorka pisze lekkim i plastycznym językiem, a co jakiś czas pojawiają się nowe, ciekawe wątki. Ogólnie to najbardziej żałuję, że Susan Ee skupiła uwagę czytelnika przede wszystkim na relacji głównych bohaterów, a nie na postapokaliptycznym świece. Cóż, może ekranizacja spełni moje oczekiwania :) W każdym razie serię polecam, ale ostrzegam, że z każdą częścią jej poziom będzie odrobinę spadał.




1. Angelfall
2. Angelfall. Penryn i Świat Po
3.Angelfall. Penryn i kres dni

czwartek, 3 marca 2016

Co zrobisz dla wolności?


Klejnot - Amy Ewing







cykl: The Lone City (tom 1)
wydawnictwo: Jaguar
tłumaczenie: Iwona Wasilewska
tytuł oryginału The Jewel
data wydania: wrzesień 2015
liczba stron: 380
kategoria: literatura młodzieżowa
ocena: 7/10


,,Wolność ma swoją cenę."


   Jakbyście się czuli, gdybyście byli tylko numerem, a wszystkie Wasze umiejętności i zalety zwiększały tylko wartość, za którą zostaniecie sprzedani? Jakbyście się czuli, gdyby wolność była przywilejem, a obroża na Waszej szyi przypominała o tym, że do kogoś należycie?


  Właśnie w takiej sytuacji znalazła się Violet, a raczej numer 197. Została sprzedana Księżnej Jeziora i od teraz będzie surogatką, której obowiązkiem jest urodzenie dziecka swojej pani. Violet wkracza w świat arystokracji i zaczyna zdawać sobie sprawę, że wcale nie jest taki cudowny, jaki wydaję się z zewnątrz. Powoli zaczyna rozumieć zasady panujące w Klejnocie, ale wciąż ma nadzieję, że odzyska wolność.

,,Nadzieja to cudowna rzecz (...). A jednak nie doceniamy jej, póki nie zniknie."


   Amy Ewing przedstawiła nowy i ciekawy pomysł na książkę, jednak na pierwszy rzut oka może się wydawać, że autorka powielała dobrze znane schematy. Główna bohaterka pochodzi z nizin społecznych i pragnie poprawić byt swojej rodziny. Ląduje w pięknym pałacu i spotyka przystojnego mężczyznę, w którym zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Dopiero później czytelnik dowiaduje się, że szklany świat pęka na miliony kawałków
,,Klejnot" bardzo przypomina mi ,,Rywalki", tylko, że według mnie książka Amy Ewing jest zdecydowanie lepsza. 

  Wątek miłosny najbardziej mnie irytował w powieści. Bohaterowie zdecydowanie za szybko wyznali sobie miłość. Oczywiście mogę próbować usprawiedliwić Violet, bo była naprawdę w trudnej sytuacji, ale nie zmienia to faktu, że było to dość drażniące. 

  Poza tym nie podobały mi się często pojawiające się literówki, które bardzo rzucały się w oczy. Mam nadzieję, że wydawnictwo poprawi się i w drugiej części nie będę mogła się już przyczepić do tego aspektu.

   ,,Klejnot" nie jest najbardziej ambitną książką, jaką było mi dane poznać, ale dzięki temu można przyjemnie spędzić przy niej czas i się zrelaksować. Zakończenie jest dość zaskakujące i zmusza do sięgnięcia po następny tom. Na pewno przeczytam ,,Białą róże", chociaż specjalnie po nią nie pójdę do księgarni.
   
   Uważam, że jest to świetna książka dla nastolateków, ale również fanom ,,Rywalek" powinna przypaść do gustu. 
1. Klejnot
2. Biała róża
3. The Black Key

Marcowe mole