W śnieżną noc
tłumaczenie:Magda Białoń-Chalecka
tytuł oryginału: Let It Snow
wydawnictwo:Bukowy Las
data wydania:19 listopada 2014
liczba stron:312
moja ocena: 4/10
U mnie po zimie nie pozostał żaden ślad, ale czasem miło powspominać sobie tę całą brązową breję przy ciepłym słoneczku. Święta są dla mnie magicznym okresem i byłam pewna, że ,,W śnieżną noc" pozwoli przenieść mi się do nich. Jednak zamiast tego, liczyłam jak dużo stron zostało mi do końca.
Książka jest zbiorem trzech łączących się opowiadań. Akcja rozgrywa się w Gracetown, gdzie podczas ogromnej śnieżycy spotykają się bratnie dusze. Taaaaaaaa. Sama słodycz. Co za dużo to niezdrowo i to powiedzonko idealnie pasuje do książki.
Jeżeli miałabym wybrać historię, która podobała mi się najbardziej to skłaniam się do pierwszego opowiadania. Choć niektóre sytuacje aż biły po oczach niedorzecznością (dla wtajemniczonych- scenka z przeręblą) .
Opowiadanie Greena było dla mnie dużym wyzwaniem. Kilka razy miałam zamiar odłożyć książkę na półkę i o niej zapomnieć. Ale brawa dla mnie, bo jednak wytrwałam. A czy poczułam się spełniona? Nie.
Byłam święcie przekonana, że historia autora będzie trzymać poziom swojej poprzedniczki, a nawet ją wyprzedzać, ale teksty o bzykaniu własnych kuzynek jednak do mnie nie przemawiają.
-Cieszę się, że spróbowałaś ryby- powiedział.(...) bo ja też ją jadłem. (...) I nie mógłbym cię pocałować, gdybyś ty również jej nie spróbowała.
Trzecie opowiadanie może byłoby w normie gdyby nie główna bohaterka. Takiego irytującego człowieka trudno spotkać. Jest rozgniewaną nastolatką, której nikt nie rozumie (łącznie za mną, a w tych sprawach jestem dobra). Za to jej problemy... Chciałam uderzać głową o ścianę. Ale i tak wypada lepiej niż opowiadanie numer dwa.
Ogólnie rzecz ujmując książka totalnie nie spełniła moich oczekiwań. Niby pozycja skierowana do nastolatek,- żeby było jasne, nią jestem-a głupota i przewidywalność biła po oczach.
Są trzy rzeczy, które zasługują na pochwałę: brak literówek, śliczna czcionka i pomysł autorów na połączenie historii.
Ale i tak uważam, że wydałam kasę w błoto i książkę odradzam.
Wyzwania;
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Nadal nie przeczytałam żadnej książki Greena...
OdpowiedzUsuńI na pewno nie zacznę od tej ;)
Wygrałam ją w konkursie, ale czekam na śnieg, by przeczytać. :P A może bardziej zimę, bo pogada za oknem nieprzewidywalna... ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie rozczaruje, pozytywne nastawienie pomoże?
Pozdrawiam.
Mam nadzieję. Może w Twoim przypadku będzie inaczej:)
UsuńPierwsze opowiadanie podbiło moje serce, było naprawdę przeurocze i tak dalej, ale kolejne to totalna klapa. Kobiety jakoś się wybroniły, ale Green zawalił na całej linii.
OdpowiedzUsuńA mi się podobała :))
OdpowiedzUsuńmimo wszystko sięgnę po książkę, bo jestem ciekawa co w niej widzi tak wiele blogerów. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam w święta, więc klimat był, ale nie była aż tak dobra jak się zapowiadało ;)
OdpowiedzUsuńO, a ja zupełnie inaczej odebrałam tę książkę. No cóż, ile ludzi, tyle opinii :) Szkoda, że Tobie się nie podobała, chociaż zgadzam się co do ostatniego opowiadania - najbardziej irytująca bohaterka na świecie ;_;
OdpowiedzUsuńDobrze, że Tobie się podobała:) Mnie bohaterka strasznie irytowała. Zrobiła źle, no dobra, ale odepchnęła totalnie swojego chłopak (który jej wybaczył), i to jak traktowała przyjaciółki. Nieee
UsuńI ciągle to powtarzała, jako to ona biedna. Brrrr.
Zimą nie przeczytałam więc teraz też raczej tego nie zrobie;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę i muszę powiedzieć, że zawiodłam się trochę na tych opowiadaniach. Jedynie pierwsze mi się podobało. Książka rzeczywiście jest trochę naiwna i całkowicie przewidywalna, jednak podobało mi się to, że była bardzo nastrojowa :))
OdpowiedzUsuńaddictedtobooks.blog.pl
Ja wzbraniam się przed przeczytaniem tej książki, nie wiem dlaczego. Od zimy czeka na swoja kolej na półce i nie może się doczekać!
OdpowiedzUsuńOstatnio trafiam na wiele negatywnych recenzji, nie sposób zapamiętać, po którą książkę nie sięgać. ta trafia na moją "Czarną listę" ;)
OdpowiedzUsuńMi właśnie to pierwsze opowiadanie najbardziej się podobało. Było ciepłe, urocze i w odróżnieniu od pozostałych, tę świąteczną atmosferę naprawdę dało się w nim wyczuć. A że było trochę przesłodzone to trudno. Czasem nawet taka słodycz jest potrzebna ;) Co do Greena to nie było tak źle, opowiadanie znośne. Szkoda, że na rzecz akcji ucierpiała kreacja bohaterów :/ Ostatnie opowiadanie pominę milczeniem. Nie mam siły się nad nim rozwodzić, bo było po prostu słabe.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam tej książki i na razie się na to nie zbiera, bo wolę wydać pieniądzę na taki tytuł, co mnie na pewno nie rozczaruje. :)
OdpowiedzUsuńKojarzę ale nie czytałam
OdpowiedzUsuńPs, To Ty masz naprawdę oporną twarz jeśli chodzi o te kwasy....
OdpowiedzUsuńNiestety. Ale przynajmniej zmierzam w dobrym kierunku:)
UsuńO widzisz, teraz to nie wiem. Jeśli będzie w bibliotece to można rzucić okiem :)
OdpowiedzUsuńWidziałam bardzo skrajne opinie na temat tej książki w związku z czym jestem jej ciekawa :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie spełniła Twoich oczekiwań. W takim razie szukać jej nie będę.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, zaciekawiłaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://przyszopceuszatych.blogspot.com/
Podobała mi się, ale oczekiwałam czegoś więcej ;)
OdpowiedzUsuńMi się ta książka bardzo podobała :)
OdpowiedzUsuńMi się książka podobała bardziej, ale może to dlatego, że akurat byłam w świątecznym nastroju. A opowiadanie Greena oceniłam najgorzej...
OdpowiedzUsuńMyślałam , że lepsza ta książka jest - ale może dam jej szansę, ale w zimie :))
OdpowiedzUsuńNie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie na temat tej książki i cieszę się, że jej nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuń+Przy okazji nominowałam Cię do Doggy Book TAG. Mam nadzieję, że przyłączysz się do zabawy :)
http://przygody-mola-ksiazkowego.blogspot.com/2015/04/doggy-book-tag.html