.nag

niedziela, 15 marca 2015

Hobbity ruszajął na przechadzkę!

Drużyna Pierścienia








tłumaczenie: Maria Skibniewska
tytuł oryginału: The Lord of the Rings. The Fellowship of Ring
wydawnictwo: Muza
data wydania: 2001
liczba stron: 534
ocena: 5/10






  Każdy słyszałam ten tytuł. Większość z Was oglądałam film. Ja również zaliczam się do tego grona. Zachęcona cudowną ekranizacją, postanowiłam przeczytać wersję papierową. Liczyłam, że książka będzie bardziej zbliżona do hitu kinowego.

  Frodo po tym, jak Biblo udał się ponownie w świat dowiaduję się z jakim niebezpiecznym darem go zostawił - Pierścieniem, którego szuka Czarny Pan. Teraz musi uciekać wraz z oddanymi przyjaciółmi, żeby nie pozwolić złym mocom zdobyć Pierścienia. Musi uważam, ponieważ Czarni Jeźdźcy ruszają w pościg.

  Kiedy przeczytałam przez siebie napisany opis to sama zdziwiłam się, dlaczego nie spodobała mi się powieść Tolkiena. Jednak po chwili przypomniałam sobie. Praktycznie od początku ,,Drużyna pierścienia" dłużyła mi się (czytałam ją ponad trzy tygodnie). Duża liczba opisów zwykle nie przeszkadza mi, jeśli tylko nie są one nudne. Natomiast w tym przypadku autor zatrważającą ilość książki poświęcił na opisywanie odpoczynków podczas ucieczki oraz posiłków. W ogólnie nie czułam pośpiechy, który powinien towarzyszyć bohaterom. Zachowywali się, jakby Czarni Jeźdźcy ich nie gonili. Nie byłam wstanie pojąć jakim cudem ich nie złapali, przecież hobbici szli, a wysłańcy Czarnego Pana mieli szybkie konie. Kilka krotnie mogli zabić Frodo, ale zawsze główny bohater uchodził z życiem. Wydawało mi się to mało realne.

   Niestety nie polubiłam bohaterów. Sama nie wiem dlaczego. Może to przez to, że wydawali mi się przesłodzeni. Przypominali mi Szeregowego z Pingwinów z Madagaskaru. Brakowało tylko, żeby zaczęli gadać o jednorożcach.
   Kolejnym minusem są piosenki. Ok. Rozumiem, żeby pojawiła się jedna, dwie, czy nawet trzy w całej książce, ale ich było strasznie dużo. Chyba w każdym rozdziale była przynajmniej jedna. Często zajmowały całe strony.

   Po mimu tylu wad, podziwiam Tolkiena za wykreowanie takiego świata. Dzięki niemu powstał cudowny film, a jego książka zrobiła nie małe wrażenie kilka dekad temu. Teraz również zyskuję wielu fanów, ale ja niestety się wśród nich nie znajduję. Natomiast zamierzam jeszcze raz obejrzeć ekranizację, ponieważ ją po prostu kocham.
 
   Jeśli już koniecznie chcecie sięgnąć po tę książkę to radzę omijać wydawnictwo Muza. Jak możecie zobaczyć na górze okładka jest fatalna, a czcionka mikroskopijna.

   Na początku chciałam dać tej książce ocenę 3/10, ale kiedy emocję opadły i spojrzałam trzeźwo, podniosłam ocenę.

   Podsumowując książki nie polecam, ale musicie koniecznie obejrzeć film. Jednak pamiętajcie, że to tylko moje odczucia, a większość czytających poleca ,,Drużynę pierścienia", więc decyzją zależy od Was.

Wyzwania:
Czytam opasłe tomiska
Czytam fantastykę III
 

26 komentarzy:

  1. Szkoda. Książka miałam w planach :(
    addictedtobooks.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja akurat czytałam w tym samym wydaniu, i nie powiem żeby była to przygoda lekka i przyjemna - męczyłam się z miesiąc, ale słyszałam, że tłumaczenie Skibniewskiej jest najlepsze, więc wolałam nie narzekać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie "Władca Pierścieni" to klasyka, do której nie umywa się większość współczesnych książek. Czytałam całą trylogię dwa lub nawet trzy razy i jestem pewna, że wrócę do niej jeszcze nie raz. Jeśli chodzi o filmy, to są bardzo dobre, ale ja i tak bardziej podziwiam książkę. Tolkien stworzył coś niesamowitego i uwielbiam powracać do jego świata ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekranizacja jest bardzo dobra i często do niej wracam. Książki nie czytałam i raczej nie planuję tego zrobić ze względu na to, że mnie do niej nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kilkakrotnie zabierałam się do Tolkiena i nic z tego nie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem fanką tej trylogii

    OdpowiedzUsuń
  7. Już zabierałam się za Tolkiena i nie wyszło. Jakoś nie mam ochoty, wydaje mi się, że jego dzieła są takie.. ciężkie. Jednak dalej będzie zachęcać siebie do niego, ponieważ może kiedyś mi się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ekranizację oglądałam i to kilka razy. Książki nie przeczytam - wystarczy mi, że męczyłam Hobbita :(

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja zupełnie nie lubię tego typu książek i nawet się za nią nie zabierałam :]

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem fanką Tolkiena, więc i tak nie skusiłabym się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkie ekranizacje uwielbiam, ale na książki jakoś nie mam ochoty ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem czemu, ale nie przemawiają do książki Tolkiena. Przeczytałam tylko Hobbita i muszę przyznać, że tak średnio mi się podobała.
    Kiedyś na pewno przeczytam Władcę Pierścieni, bo to klasyk. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fakt, tolkienowska trylogia do mega przyjemnych nie należy. Pierwsza część też mi się niemiłosiernie dłużyła, ale że były to moje początki z fantasy, to mam do Władcy Pierścieni niemały sentyment. Druga i trzecia wydają się jednak o wiele ciekawsze. Zaczynają się bitwy, potem pojawia się Mordor... Poza tym, uwielbiam klimat Śródziemia - czysta magia. :) Ekranizację również strasznie lubię, kawał dobrej roboty.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam cała trylogię i dla mnie jest zdecydowanie lepsza niż film - na ekranizacji tak się nudziłam, że nawet nie przełamałam się, by obejrzeć trzecią część (chociaż książki też się dłużyły).
    I proszę, popraw literówki w recenzji ;_;

    OdpowiedzUsuń
  16. Tolkien jest jednym z autorów, do którego twórczości się nigdy nie przekonam niestety :)

    OdpowiedzUsuń
  17. po książkę raczej nie sięgnę, aczkolwiek film oglądałam chyba z 5 razy i nadal jestem nim zachwycona. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam własnie to wydanie i było ciężko - ze względu na czcionkę, ale też z tego powodu, że to chyba najsłabszy tom - idą, idą, idą, idą, 500 stron dalej nadal idą...:))
    Kocham Tolkiena, więc wybaczam :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytałam i bardziej chyba podobał mi się ,,Hobbit". Chociaż też bardzo miło wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Widziałam tylko film i obawiam się, że jak film mi się podobał, to książki bym nie przebrnęła jednak...

    OdpowiedzUsuń
  21. Tolkien jest autorem dla wybrańców, nie każdego urzeknie, co jest zrozumiałe. Na pocieszenie powiem Ci, że ja po kilku próbach czytania po prostu się poddałam, choć uważam że autor był swego rodzaju geniuszem, wizjonerem i twórcą niezwykle uzdolnionym.
    PS. powinno być "przechadzkę" w tytule posta ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja mam całą trylogię u siebie i dalej jej nie przeczytałam - jakoś nie ciągnie mnie do gantasy samego w sobie :/

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja nie skończyłam tego tomu, jakoś nie mogłam się przekonać, choć tom pierwszy mimo dość długiego okresu, w jakim go czytałam mnie zauroczył. Spróbuję przeczytam ponownie, ale mam nadzieję, że nie wyjdę z tego z takimi wrażeniami jak Ty.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Dla mnie jest to klasyka literatury fantasy. Zawsze będę czuć sentyment do tego autora. Sama czytałam "Władcę Pierścieni" wieki temu i niewiele pamiętam z trylogii, ale jak dla mnie ocena 5/10 jest bardzo niska ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za Twoje przybycie
A my teraz wierzymy skrycie,
że jeszcze nieraz do nas wpadniesz
i kolejną recenzje szybko chapniesz:)

Marcowe mole