Długa Ziemia - Terry Pratchett, Stephen Baxter
tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
tytuł oryginału: The Long Earth
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 10 stycznia 2013
liczba stron: 368
ocena: 4-/10
7 miliardów ludzi na jednej, stosunkowo małej planecie. Jak wyglądałby świat, gdyby dzięki małemu urządzeniu każdy mógłby zająć dla siebie Ziemię na wyłączność. Odpowiedź na to pytanie daje nam książka, która powstała dzięki współpracy dwóch wielkich pisarzy.
Rok 2015, naukowiec umieszcza w internecie schemat budowy krokera. Dzięki temu urządzeniu każdy będzie mógł przenieść się na równoległą ziemię. Dla większości osób taki przeskok powoduje nudności i dyskomfort, ale nie dla naturalnych kroczących. Jednym z nich jest Joshua Valiente. Rok 2030, Joshua wyrusza na wyprawę, żeby odkryć tajemnice długiej ziemi.
Spodziewałam się więcej po tej książce, ale im dalej brnęłam tym mniej mi się podobała. Trudno jest mi teraz znaleźć jakikolwiek plus. Do głowy przychodzi mi tylko, że autorzy naprawdę świetnie piszą dialogi i opisy. Gorzej było z pomysłem.
Gadający automat, fragmenty iście z encyklopedii, powolna i nudna akcja. To tylko kilka minusów.
Bohaterowie też nie wyszli autorom. Żadnego z nich nie polubiłam. Kiedy któryś by zginął, pewnie nawet nie było mi smutno.
Książka nie wydawała mi się logiczna. Np. czy jakiś ośmiolatek zbudował by skomplikowany kroker (rysunek obok). Patrzę na ten szkic i nie wiem, jak się za to zabrać. A wydaję mi się, że jestem trochę mądrzejsza od przeciętnego dziecka, które idzie do komunii. Natomiast autorzy twierdzą, że wszystkie ziemskie dzieci w wieku 8-12 to zrobiły. To one, jako pierwsze znalazły się na ziemi równoległym. Nie wiedziały, gdzie są i pojawia się bohater, który je ratuje. Ale nie jakiś policjant. Ratuję je też dziecko, które jest naturalnym kroczącym, który nie lubi obecności ludzi, ale kocha pomagać wszystkim istotom ludzkim. Czy tylko dla mnie brzmi to irracjonalnie? Chyba tak, ponieważ książka osiągnęła naprawdę duży sukces.
Muszę przyznać, że okładka jest przecudowna, ale wiadomo że puszka Pandory też była ładna. Gorzej z jej zawartością. Jednak tak ja w puszcze na samym dnie kryła się nadzieja, tak gdzieś tam w mojej głowie kryje się nadzieja, ze druga część będzie lepsza.
Wychodzi na to, że sławne przysłowie ,, Co dwie głowy to nie jedna'' nie zawsze ma racje. Pierwszy raz czytałam książkę pisaną przez więcej niż jednego autora i muszę przyznać, że czuję się głęboko zawiedziona.
Może trochę przesadzam. W końcu nie wszyscy mają ten sam gust. Dlatego powinniście sami spróbować i się przekonać. Jednak ja za to odpowiedzialności nie biorę.
ocena: 4-/10
Rok 2015, naukowiec umieszcza w internecie schemat budowy krokera. Dzięki temu urządzeniu każdy będzie mógł przenieść się na równoległą ziemię. Dla większości osób taki przeskok powoduje nudności i dyskomfort, ale nie dla naturalnych kroczących. Jednym z nich jest Joshua Valiente. Rok 2030, Joshua wyrusza na wyprawę, żeby odkryć tajemnice długiej ziemi.
Spodziewałam się więcej po tej książce, ale im dalej brnęłam tym mniej mi się podobała. Trudno jest mi teraz znaleźć jakikolwiek plus. Do głowy przychodzi mi tylko, że autorzy naprawdę świetnie piszą dialogi i opisy. Gorzej było z pomysłem.
Gadający automat, fragmenty iście z encyklopedii, powolna i nudna akcja. To tylko kilka minusów.
Bohaterowie też nie wyszli autorom. Żadnego z nich nie polubiłam. Kiedy któryś by zginął, pewnie nawet nie było mi smutno.
Książka nie wydawała mi się logiczna. Np. czy jakiś ośmiolatek zbudował by skomplikowany kroker (rysunek obok). Patrzę na ten szkic i nie wiem, jak się za to zabrać. A wydaję mi się, że jestem trochę mądrzejsza od przeciętnego dziecka, które idzie do komunii. Natomiast autorzy twierdzą, że wszystkie ziemskie dzieci w wieku 8-12 to zrobiły. To one, jako pierwsze znalazły się na ziemi równoległym. Nie wiedziały, gdzie są i pojawia się bohater, który je ratuje. Ale nie jakiś policjant. Ratuję je też dziecko, które jest naturalnym kroczącym, który nie lubi obecności ludzi, ale kocha pomagać wszystkim istotom ludzkim. Czy tylko dla mnie brzmi to irracjonalnie? Chyba tak, ponieważ książka osiągnęła naprawdę duży sukces.
Hm, ja zaś słyszałam same pozytywne opinie na temat tej i kolejnej książki Pratchetta i Baxtera. Całkowicie mnie zaskoczyłaś, choć w sumie dobrze, że z zakupem tych książek zwlekałam tak długo.
OdpowiedzUsuńA ja mialam w planach... ;) hm, raczej sobie odpuszczę, przynajmniej na razie ;)
OdpowiedzUsuńMój chłopak - ze względu na Pratchetta - na pewno przeczyta :)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką Pratchetta. Wręcz przeciwnie, nie przepadam za nim. Raz próbowałam czytać jego książkę ze Świata Dysku i to był koszmar, dlatego bez żalu pasuje.
OdpowiedzUsuńA oglądałaś "Rodzinkę Robinsonów"? :D Tam Leon skonstruował skomplikowaną maszynę, a też był dzieckiem.
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, to myślę, że ten dzieciecy wiek bohaterów był zamierzonym zabiegiem. W każdym razie nie mam zamiaru sięgać po tę książkę. c:
~Księżycowa Pani
Nie miałam jeszcze okazji czytać tej książki, ale jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Tak sobie myślę, że książka jednak nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńChyba raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńOjej, a ja chciałam ją przeczytać. No cóż, zniechęciłaś mnie, ale może przeczytać spróbuję.
OdpowiedzUsuńZnalazłam dwa błędy:
"Dla większości osób taki przeskok powoduję nudności i dyskomfort, ale nie dla naturalnych kroczących."
*powoduje
"Do głowy przychodzi mi tylko, że autorzy naprawdę świetny piszą dialogi i opisy."
*świetnie
Ale to tylko takie małe błędy. :)
Mnie opowieść oczarowała, a nie jestem fanką historii z nauką i kosmosem w tle. Moim zdaniem natomiast seria miała wiele logiki, nawet mim tego ziemniaka składanego przez dzieci. ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze się nie mylę, ale to chyba druga negatywna recenzja tej książki jaką czytałam. Jakoś nie mam do niej chęci, ponieważ sama temayka wydaje się nie być dla mnie. Odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńZ oczywistych powodów - zrezygnuję :/
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej książce (albo sobie jej nie przypominam), ale jak widać chyba jest nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Słabiutka ocena... nie jestem zainteresowana ta książką :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie... jest wiele lepszych rzeczy do przeczytania.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tak niskiej oceny, ale teraz sądzę, że to nie książka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że jej nie zakupiłam. :)
OdpowiedzUsuńNikt by mnie nie zmusił do jej przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńnaznaczona była pisana też przez dwie osoby i też nic specjalnego z tego nie wynikło :P
OdpowiedzUsuńNo to dobrze wiedzieć po co nie sięgać :]
OdpowiedzUsuńPratchetta znam i zamierzam się za niego zabrać, ale raczej zacznę od innej książki :)
OdpowiedzUsuńMnie również okładka bardzo się podoba, ale sugerując się już samym opisem, już teraz wiem, że po książkę bym nie sięgnęła, po prostu nie potrafię się przekonać do science fiction, a jak już mam przeczytać jakiś tytuł z tego gatunku, to powinien przynajmniej zbierać jakieś pozytywne opinie:)
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie moje klimaty, ale okładka rzeczywiście bardzo ładna :)
OdpowiedzUsuńCóż, z Pratchetem bywa różnie. Jedni go kochają, inni nie rozumieją, a ja nadal nie mam zdania. Zobaczę kiedyś w czym rzecz, ale może sięgnę po książkę napisaną przez niego samodzielnie ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za sc-fiction chociaz Pratchetta uwielbiam. ciągle się waham czy czytać tę pozycję czy nie....nie ułatwiłaś:P
OdpowiedzUsuńTwoja niska ocena i nie moje klimaty przemawiają zdecydowanie na NIE dla książki :)
OdpowiedzUsuń