.nag

piątek, 22 sierpnia 2014

Świat zginie bez nich. Oni zginą bez siebie...


Wielki Błękit

-Veronica Rossi



tłumaczenie: Małgorzata Kafel
tytuł oryginału: Into the Still Blue
wydawnictwo: Otwarte
data wydania: 14 lipca 2014
seria: Przez burzę ognia 3
liczba stron: 368

Ocena: 9/10



Wybłagałam mamę, żeby kupiła mi tę książkę na urodziny. Jak to bywa w zwyczaju mojej rodziny, wszyscy się gdzieś śpieszą, zapominają i często odczuwają brak czasu. Czwarty lipca minął, a ,,Wielkiego Błękitu" jako prezentu brak. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i kiedy uzbierałam pieniądze, magicznym sposobem książka pojawiła się w moich rączkach.
Co jak co, ale sprawiłam sobie bardzo fajny prezent.

Mam bardzo krótką pamięć, więc kiedy sięgałam po ,,Wielki Błękit" obawiałam się, że o wielu rzeczach zapomniałam. Na szczęście, kiedy tylko zaczęłam zapoznawać się z pierwszymi kartkami, dostałam olśnienia i cudownym sposobem moje wspomnienia wróciły. Szkoda, że w ten sposób mój mózg nie pracuje na testach. Miałabym z górki.

Na Arię i Perry'ego czekają nowe wyzwania. Dopiero co, uwolnili grupę mieszkańców z Reverie, a już muszą skupić się na bezpiecznym dotarciu do Wielkiego Błękitu.
I w tym momencie sprawy się komplikują. Nie mają potrzebnego transportu, ani Cindera, który jako jedyny może przedrzeć się przez eter.
 Decyzja o odbiciu chłopca zostaje podjęta bardzo szybko. Kilka dni później sześcioosobowa grupa wyrusza do plemienia Rogów, którzy sprzymierzyli się z Hesem. Jak pewnie każdy się domyśla dochodzi do pewnych komplikacji, których nie zamierzam Wam zdradzać.



Narracja jest taka sama jak w poprzednich częściach- trzecioosobowa. Skupia się na przemian, raz na przemyśleniach Arii, a raz na myślach Perry'ego. Bardzo podobał się mi ten zabieg.
 Język jest prosty i lekki, a dzięki temu czyta się super szybko.

Myślę, że bohaterów nie da się nie polubić. Aria nie jest szarą myszką i nie rozczula się nad sobą, ale kiedy sytuacja od tego wymaga, bierze sprawy w swoje ręce. Perry jako odpowiedzialny wódz, zawsze w pierwszej kolejności dba o dobro plemienia, a nie o własne. Ciekawe, czy tacy ludzie jeszcze żyją. Bardzo lubiłam momenty, w których Soren docinał Roar'owi, albo na odwrót.
"- Przyglądała mi się, kiedy przebieraliśmy się w mundury.

- Przyglądała ci się, bo masz posturę byka.

Soren zaśmiał się nerwowo.
- Myślisz, że to dobrze?
- Może i byłoby dobrze, gdyby była krową."

Obydwoje zmienili się. Roar po śmierci Liv, jest smutny i zamknięty w sobie. Soren z rozkapryszonego chłopaka zmienił się w odważnego mężczyznę. Autorka przypomina nam, że każdy z nich jest człowiekiem i nie jest idealny. Każdy się czegoś obawia, ma swoje lęki.
„- Wyczuwasz to równie często jak ja? Hipokryzję? Całkowity brak przyzwoitości? To nie do zniesienia. Jestem tym taki zmęczony. Wiem, że się ze mną zgadzasz. - Nie zgadzam się. [...] Ludzie są niedoskonali, ale to nie znaczy, że są całkiem zepsuci.”

Akcja na każdej kolejnej stronie przybiera na sile. Autorka nie daje chwili odpoczynku bohaterom. Przez prawie cały czas im coś zagraża, coś gonią, lub przed czymś uciekają. Wpakowali się w tarapaty- muszą sprytnie wykombinować jak się z nich wydostać. Oczywiście są momenty, w których postacie mają chwile dla siebie. Każdy ich wolna chwila jest poświęcona na rozmowy, żarty.
Nie powiem, podczas takich momentów rozluźniałam się i czerpałam jeszcze większą przyjemność z czytania książki.

Jedynym minusem było zakończenie. Czułam i cały czas czuję niedosyt. Szukałam informacji, czy czasem nie powstanie jeszcze jedna część, ponieważ, jak pewnie wiecie, autorka napisała krótkie historio-części- 0,5 czy 2,5. Stety, niestety poszukiwania spełzły na niczym.
 Wiele wątków zostało niewyjaśnionych. Z mojego punktu widzenia, to wygląda tak, jakby autorka nie skończyła swojej przygody z tą serią i w każdej chwili mogła do niej wrócić. I szczerze- cieszyłabym się z tego.
Mogłabym przyczepić się do okładki- nie lubię kiedy postacie są na opakowaniu. Przynajmniej pasuje kolorystycznie do poprzednich tomów. 
Nie podobała mi się również czcionka, a dokładnie jej rozmiar- był za mały. 

Mimo tego, ostatnia część wywarła na mnie spore wrażenie. Wiem, że długo jej nie zapomnę i z pewnością jeszcze do niej wrócę. 

 Zawsze przeglądam podziękowania, ale to wywarło na mnie ogromne wrażenie. Nie będę cytować, ponieważ zepsułabym Wam przyjemność z czytania, ale pamiętajcie, żeby poznać się z jego treścią. 



I na koniec:


„Zaczęliśmy razem i razem skończymy.”


A teraz na prawdziwy koniec:

Przeglądam sobie rysunki, podziwiam je i znajduję to. Ma się to oko, co?:) 
Z tych trzech zestawów najbardziej odpowiada mi trzeci. Jestem uzależniona od swoich poczciwych, starych dżinsów:)
undertheneverskyph:

fashion-by-the-book:

Under the Never Sky by Veronica Rossi
find it here
“People can be cruelest to those they love.” 

WOW!

sooo cute!!!fashion-by-the-book:

Through the Ever Night by Veronica Rossi
Find it here
“Love was like the waves in the sea, gentle and good sometimes, rough and terrible at others, but that it was endless and stronger than the sky and earth and everything in between.” 

adorbs. flove.
Wyzwania:fashion-by-the-book:

Into The Still Blue by Veronica Rossi
Find it here
This book came out last Tuesday, and is the last book in the Under The Never Sky Trilogy.
    Czytam fantastykę
    Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
    52 książki 2014
     rekord 2014




wtorek, 19 sierpnia 2014

Zwiadowcy. Królewski zwiadowca


Zwiadowcy. Królewski zwiadowca

-John Flanagan



tłumaczenie: Zuzanna Byczek
tytuł oryginału: The Royal Ranger
seria/cykl wydawniczy: Zwiadowcy tom 12
wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar
data wydania: wrzesień 2013 (data przybliżona)
liczba stron: 487
Moja ocena: 7/10




Ranger Apprentice by jufriStało się. Nie mogę uwierzyć, że skończyła się moja przygoda ze ,,Zwiadowcami". Mimo, że w tym tomie było napisane, że kolejna część ukaże się w tym roku, wyczytałam, że to błąd. Owszem, ma się ukazać kolejna książka autora, ale o mówiąca o przygodach Halta i Crowleya. Nie mogę się doczekać.


Do Araluenu wracamy aż po piętnastu latach, kiedy Will jest doświadczonym, znanym i podziwianym zwiadowcom.
Nie może pogodzić się z tragicznymi wydarzeniami sprzed kilku lat.
Zmienił się w innego człowieka. Nie uśmiecha się, a o żartach można zapomnieć. Jego myśli cały czas nie odchodzą od strasznego wypadku i obiecuje, że zemści się na sprawcach. O jego stanie może zaświadczyć jego wygląd- posiwiał i zapuścił brodę, stał się niechlujny, jak jego dawny mistrz- emerytowany zwiadowca Halt.

Przyjaciele bardzo się o niego martwią i zastanawiają się, co mogłoby mu pomóc. I wpadają na genialny pomysł. Korpus boryka się z dużym problemem- nie może znaleźć odpowiedniego kandydata na zwiadowce. Dowódca zgadza się, żeby zwerbować, po raz pierwszy w historii dziewczynę. A komu najlepiej powierzyć zadanie jej szkolenia? Najznakomitszemu zwiadowcy w historii królestwa- Willowi.
RA by FawnwatcherI takim o to chytrym sposobem, Will nie ma czasu na myślenie o niczym innym, tylko o swojej uczennicy-Maddie.

Pierwsze strony książki były dla mnie wielkim szokiem- Ci, którzy czytali wiedzą dlaczego. Przez cały dzień snułam się po domu z niewypowiedzianym pytaniem -dlaczego??.
Kiedy zaskoczenie opadło, zdałam sobie sprawę, że to nie są już moi zwiadowcy. Co to za część, w której Halt jest na emeryturze, a Horace z Cassandrą nie wychodzą poza mury zamku i Gilan, który jest zawalony papierkową robotą?
I dlatego cieszę się, że nie będzie 13 części.

Pierwsze pół książki trochę nudziło mnie i rozczarowywało. Za bardzo przypominało szkolenie Willa. Kiedy czyta się praktycznie to samo po raz drugi, nie jest się zafascynowanym, jak w pierwszym przypadku.
Gorszej dziewczyny od Maddie dawno nie widziałam. Wszystko co mówiła i robiła irytowało mnie. Jedyna myśl w takich sytuacjach - Biedny Will. 


Alyss Mainwaring by alleycat06
Przetrwałam te momenty i szczerze, było warto. Na ok. 51% zaczęło się coś dziać. Will z Maddie wyruszyli na pierwszą niebezpieczną misję. Może to głupio zabrzmi, ale przez czas wyprawy, wyobrażałam sobie, że to Will i Halt ją dowodzą. I nawet w to uwierzyłam, ponieważ  Maddie przeszły humorki i zachowywała się normalnie. Na szczęście.

Wydawać by się mogło, że ,,Królewski zwiadowca" nie jest zbyt dobrą książką, ale tak nie jest. Przy innych tomach, owszem wypada słabo, ale czytałam dużo gorsze powieści. No, ale poza tym to zwiadowcy. Moja ukochana seria- średniowieczny klimat, bohaterowie, z którymi się dorastało, niebezpieczne misje i te bezpieczniejsze. To wszystko było również i w ostatniej części.
Myślę, że dla osób, które zaliczyły już spotkanie z serią, ta pozycja jest obowiązkowa, zresztą dla innych również.


Wyzwania:
Czytam fantastykę
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
52 książki 2014
rekord 2014

sobota, 16 sierpnia 2014

Aniele, stróżu mój...

Angelfall

cykl: Opowieść Penryn o końcu świata (tom 1)  
tłumaczenie: Jacek Konieczny
tytuł oryginału: Angelfall
wydawnictwo: Filia
data wydania: 17 kwietnia 2013
liczba stron: 316
ocena: 10/10 










  

,,Czy rozczulanie się nad sobą rzeczywiście poprawia ludziom samopoczucie?
- Nie rozczulam się nad sobą.
- Oczywiście, że nie. Taka dziewczyna jak ty? Podróżująca w towarzystwie takiego półboskiego wojownika jak ja? Nad czym miałabyś się rozczulać?"*



 Jakiś czas temu wszyscy czytali "Angelfall", jednak ja byłam zajęta tyloma innym książkami, że nawet nie przyszło mi na myśl, żeby zainteresować się tym tytułem. Jednak los chciał, żebym znalazła tę powieść w bibliotece. Kiedy ją zobaczyłam, nie zastanawiając się długo, wzięłam książkę z półki. 

Anioły. Nie raz widzimy na obrazkach dzieci modlące się do swojego Anioła Stróża. Kto by przypuszczał, że właśnie te anioły, które miały nas chronić, będę przyczyną zguby rodzaju ludzkiego. 
Najpierw całą Ziemię nawiedziły kataklizmy, a potem one. Anioły, które sprawiły, że ludzie pozostawili kluczyki do swoich mercedesów w stacyjce, a nastolatki porzuciły Iphone'y. W ciągu dwóch miesięcy mieszkańcy Ziemi z naczelnego gatunku stają się podrzędnym, z drapieżnika zmieniają się w zwierzynę. Przez okres sześćdziesięciu dni zmieniają się wszystkie priorytety. Teraz nie liczy się sukienka na studniówkę, tylko przeżycie.

,,- Na tym polegał twój plan? (...)
- Mój plan zakładał, że zostanę rockmanem, zjeżdżę świat otoczony gromadką fanek, a potem potwornie utyję i spędzę resztę życia, grając na komputerze, otoczony wianuszkiem dziewczyn przekonanych, że wciąż wyglądam równie dobrze jak za czasów kariery muzycznej - Wzrusza ramionami, jakby chciał powiedzieć: "Kto by pomyślał, że świat się tak bardzo zmieni?""*



Penryn ma rodzinę. Może nie taką, o której by wszyscy marzyli, ponieważ jej matka jest schizofreniczką, a siostra jeździ na wózku. W normalnym świecie nie byłby to problem. Na chorobę można brać tabletki, a widny i podjazd pomagają niepełnosprawnym. Jednak apteki i sklepy zostały, jako pierwsze splądrowane i są ciągłe przerwy w dostawach prądu. Jednak Penryn się  nie zraża. Do pełni szczęścia brakuję jej tylko zapasu pożywienia i bezpiecznego lokum. By tego dokonać muszą uciec z miasta: w dzień, kiedy grasują gangi lub w nocy, kiedy atakują anioły. Wybierają opcje drugą. Czy okaże się dobra? Czy Penryn spełni swoje marzenie o bezpiecznym domu z pełną spiżarką?

Główna bohaterka była zaradna i silna, ale nie niepokonana. Zwykle w powieściach spotykamy się z postaciami, które są niepokonane lub nic same nie potrafią. W "Angelfall" bohaterka umiała walczyć. Jakże by mogło być inaczej skoro chodziła na sztuki walki od dzieciństwa, jednak zdarzało jej się popełniać błędy, co jest naturalne.  


"Angelfall" wciągnęło mnie od pierwszej strony. Przeczytałam pierwsze zdanie i już jej nie puściłam. Akcja pędziła od pierwszej do ostatniej strony, więc nie można było przerwać czytania i nie zastanawiać się, co zaraz się stanie. 
Watek miłosny nie był dla mnie zaskoczeniem. Chyba każdy się zorientuje dużo przed czasem, kogo obdarzy miłością główna bohaterka. (Przynajmniej nie było "trójkącika".) Jednak ten wątek nie był przytłamszający. Stanowił miłe tło dla prawdziwej akcji.
Ta książka była jedną z niewielu, po której przeczytaniu miałam dziwne uczucie, które występuję tylko po znakomitej lekturze. Czułam, że muszę jak najszybciej zaznajomić się z drugim tomem. Widać- nawet mój mózg kazał mi dać najwyższą notę. 

Polecam ,,Angelfall" wszystkim. Jestem na 100% pewna, że Wam się spodoba. Ja sama już zamawiam w bibliotece drugą część, ponieważ jestem ciekawa dalszych losów Penryn.



* cytat pochodzi z "Angelfall"

środa, 13 sierpnia 2014

Kroniki Ellie 2- Nieuleczalna

Kroniki Ellie 2-
Nieuleczalna

- John Marsden




tytuł oryginału: The Ellie Chronicles 2. Incruable. 
tłumaczenie: Anna Gralak
seria/cykl wydawniczy: Kroniki Ellie tom 2
wydawnictwo: Znak
data wydania: 5 czerwca 2013
liczba stron: 296
Ocena: 7/10


Pierwsza część Kronik bardzo mi się podobała. Autor nie podarował Ellie, ani jednej chwili wytchnienia. Bałam bardzo ciekawa, co przygotował dla nas w drugiej części. Na szczęście na odpowiedz nie musiałam długo czekać. 
Po tragicznych wydarzeniach z pierwszej części, los w końcu zaczyna się uśmiechać do głównej bohaterki. 
Ma wymarzonych opiekunów prawnych, dobrze dogaduje się z Gavinem i co najważniejsze- ma wystarczająco pieniędzy, żeby dalej prowadzić gospodarstwo. Wiedzie spokojne i zwyczajne życie jak każda nastolatka. Żartuję.Tak wyglądałaby sytuacja dla osoby niewtajemniczonej. Ellie choć nigdy oficjalnie nie dołączyła do ,,Wyzwolenia" bierze udział w kilku niebezpiecznych akcjach.


W tej części pan Mardsen przywiązuje dużą wagę do postaci Gavina. Odkrywamy jego tajemniczą przeszłość, która nie jedną osobę wprowadzi w zdumienie. Między chłopakiem i Ellie rodzi się bardzo silna więź. Wiedzą, że nie mają nikogo oprócz siebie. Mimo, że niejednokrotnie Gavin naraził siebie na niebezpieczeństwo, Ellie zawsze ruszała mu na pomoc. 
Już w pierwszej części zdziwił mnie fakt, że prawie pominięto postać Fi. 
W Nieuleczalnej w ogóle jej nie było. Niby najlepsza przyjaciółka, a zniknęła z życia Ellie. Szkoda.
Bardzo ciekawą  osobą był syn pułkownika Finley'a- Jeremy. Mam nadzieję, że w trzeciej części autor poświęci mu dodatkowych kilka zdań, ponieważ było go mało. Za mało. Z drugiej strony dzięki temu był bardzo tajemniczy.

Akcja jest powolniejsza niż w pierwszej części. Jedynie wypady za granice były pełne napięcia i jeszcze końcówka książki. Nie mogłam się od niej oderwać.
 Nieraz autor mnie rozśmieszał i wprawiał w osłupienie. Minusem były długie rozważania Ellie, które czasami ciągnęły się przez kilka rozdziałów.
,,Nieuleczalna" trzyma fason serii, choć przy pierwszej części wypada słabiej.
Co raz częściej zastanawiam się, czym zaskoczymy nas autor w ostatniej części. Ja bym już nie miała pomysłów, ale o tym mam zamiar za niedługo się przekonać. 



Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
52 książki 2014
rekord 2014


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Przystojniak z kosmosu


Obsydian - Jennifer L. Armentrout










tytuł oryginału:Obsidian
wydawnictwo: Filia
data wydania: 21 maja 2014
liczba stron: 400
ocena: 7/10





 
 ,,Zawsze uważałem, że najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz, to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu.[..] Ci, którzy rozprzestrzeniają swoje piękno, chwalą się, marnują to, co mają. Ich piękno jest ulotne. to tylko skorupa, ukrywająca ciemność i pustkę." *
 
 
 
Zwykły schemat książek młodzieżowy:
-nowy rok szkolny 
-dziewczyna poznaję przystojniaka
-podchody przez około 50 stron
-na około 250 stronie pocałunek
-problemy pary, który ciągnie się przez kilka tomów
-zakończenie happy endem 
 
Przeczytałam mnóstwo książek, które mają taki schemat. Ta książka tak nie była. Już po trzech kartkach nasza bohaterka spotyka super przystojniaka. Opis jego "klaty" mnie dosłownie powalił .Jeszcze chyba się z taką dokładnością nie spotkałam. Oczywiście nikt nie może być idealny. Daemon Black jest dupkiem.Odtrąca dziewczyna na wszystkie możliwe sposoby. Robi wszystko, żeby Katy nie spotykała się z jego siostrą, która również jest nieziemską pięknością. Niestety Dee Black jest zdeterminowana, żeby zaprzyjaźnić się z kimś normalnym.

Trudno było mi nie utożsamić się z główną bohaterką. Katy prowadzić bloga książkowego i jej zamiłowaniem, tak samo jak moim, są książki. 

Autorka nawet nie próbowała sprawdzić, żeby wątek miłosny nie był głównym. Czuło się, że problematyka bohaterki skupia się głównie na chłopaku. 
Wielkim plusem jest dodatek do książki. Zawierał w sobie wybrane rozdziały z punktu widzenia Daemona oraz trzy rozdziały następnej części. Kolejną zaletą jest fakt, że nie pojawił się kolejny chłopak, który zawrócił w głowie głównej bohaterze i nie powstał "trójkącik". Poza tym trudno byłoby, żeby ktoś mógł konkurować z Daemonem o dziewczynę :) 

"Obsydian" nie kończył się zagadkowo, ale za to pierwsze rozdziały każą mi z niecierpliwością czekać na następną część - "Onyx".
 
 
Czytając książkę miałam dziwne uczucie. Po przeczytaniu zrozumiała, o co chodziło. Czytałam bardzo podobną książkę, tylko z punktu widzenia chłopaka, który jest kosmitą.
"Jestem numerem cztery". Prawie identyczna. Zniszczona planeta przez wrogą rasę, z której muszą uciekać. Osiedlają się na Ziemi, ale nadal muszą uważać, żeby wrogi rodzaj ich nie zabił i oczywiście mają super moc. Identyczne. 
Boję się, że autorka mogła trochę (no dobra, dużo) od gapić od

I na koniec moja ciągła reakcja podczas czytania. Jedna różnica to taka, że to ja jestem brunetką, a nie Anka. I oczywiście ja za tą książką się bardzo szeroko uśmiecham :D
 
 
 
 
 
 * cytat pochodzi z książki pt. "Obsydian"

Marcowe mole