Akademia Wampirów- Recenzja filmu
Dzisiaj miałyśmy przyjemność oglądnąć odsłonę, długo wyczekiwanej nie tylko przez nas, książki pod tytułem ,,Akademia wampirów"autorstwa Reachel Mead.Na szczęście, mimo naszych obaw film nie okazał się parodią, ale (prawie) wiernym naśladowcą powieści.
Największe wrażenie zrobił na mnie budynek akademii, którą podobnie sobie wyobrażałam.
Był on po prosty piękny- zamek w stylu gotyckim, z wielkimi szpiczastymi oknami.
Chyba nic mi tak bardzo nie kojarzy się z wampirami jak ten styl architektoniczny.
Kiedy bohaterowie szli wysokimi korytarzami, pragnęłam choć przez chwilę być na ich miejscu.
Obszar zieleni okół szkoły był równiusieńko ścięty (na stówę zatrudnili profesjonalistów).
Wszystkie sale były bardzo realistyczne, i pięknie udekorowane- na ścianach wisiały zdjęcia najstarszych i najbardziej wpływowych rodów wśród morojów i ich herby (miedzy innymi rodzina Lissy.)
Mimo wieku budynku pokazano, że wampiry jednak stawiają na nowoczesność i elegancję- tablice interaktywne, iPhone 5.
Z tego co pamiętam budowa nie różniła się za bardzo od tej z książki- duży ukłon w stronę scenografów.
Poddasze w kościele z pięknymi witrażami, jeszcze bardziej sprawiło, że poczułam się jakbym była w prawdziwej Akademii imienia świętego Władimira wraz z Lissą i Christianem.
Otworzyłam usta ze zdziwienia (pozytywnego),jak tylko pokazało się na ekranie miejsce ćwiczeń nowicjuszy.
Scenografowie przeszli samych siebie.
Żałowałam, że było mało scen poświęconych dla tego miejsca.
Żałowałam, że było mało scen poświęconych dla tego miejsca.
Przechodząc do aktorów, widać jak każdy z osobna włożył dużo pracy i część siebie w tą ekranizację.
Zoey Deutch była w 100% moim wyobrażeniem Rose. Świetnie wcieliła się w rolę. Od dzisiaj jestem jej oficjalną fanką. Obie z Lucy pokazały bardzo dobrze wieź która łączy główne bohaterki książki.
Choć kiedy oglądałam zwiastuny, bałam się, że to nie jest ta Rose z książki- za grzeczna, nie mająca ciętego języka- ale w ekranizacji na szczęście to przedstawili.
Choć kiedy oglądałam zwiastuny, bałam się, że to nie jest ta Rose z książki- za grzeczna, nie mająca ciętego języka- ale w ekranizacji na szczęście to przedstawili.
Lucy Fry nie do końca widziałam w roli Lissy, inaczej sobie wyobrażałam tą bohaterkę-bardziej delikatną i nieśmiałą niż przedstawiła to aktorka.
Aktor wcielający się w postać Dimitra wyglądał trochę za dojrzało- w książce ma 24 lata!!- a jak wielkie było moje zdziwienie kiedy okazało się, że Danila, ma 28 lat ale kiedy zobaczyłam go w krótkich włosach to faktycznie wygląda na swój wiek.
Po filmie jeszcze bardziej, jeżeli to możliwe, pokochałam Christiana.
Aktor gra bardzo przekonująco.
Wszyscy aktorzy zasługują na owację, ale moją uwagę przykuła przed wszystkim Claire Foy- grająca pannę Karp. W tej roli, aktorka byłą niesamowita.
Cieszyłam się, że w filmie nie pominięto postaci Masona i bardzo dobrze ukazano relacje pomiędzy Rose i nim.
Cieszyłam się, że w filmie nie pominięto postaci Masona i bardzo dobrze ukazano relacje pomiędzy Rose i nim.
Nie można przyczepić się również do umiejętności walki aktorów- nie tylko głównych ale tez tych epizodycznych i drugoplanowych. Musieli włożyć w ten film wiele serca i trudu- ale efekty
widać.
Strzygi były super pokazane- kiedy pierwszy raz zobaczyłam w filmie musiałam zamknąć oczy.
W filmie zarówno były momenty, kiedy nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.
Ponieważ koszt produkcji się nie zwrócił najprawdopodobniej nie będzie drugiej części więc jest możliwość podpisania się pod petycją.
Minusem są efekty specjalne w filmie.
Para-psy wiadomo były robione komputerowo ale strasznie rzucało się to w oczy, albo sceny z krukiem. Można to zaobserwować kiedy Christian wyzwala swoje moce i podpala pewne rzeczy lub istoty.
Trochę w filmie pozmieniali- chyba najbardziej zdziwiło mnie to, że dali kilka scen z drugiej części książki.
Ale zakończenie filmu zdecydowanie wskazuje, że producenci byli pewni sukcesu filmu.
Mi się bardzo podobał i trzymam kciuki za to, żeby ukazała się kontynuacja.
Plakaty:
Zdziwiło mnie, że z wyjątkiem mnie, mojej przyjaciółki i kilku innych osób sala kinowa była praktycznie pusta.
Więc nie było tak źle.. hmm. Film w swoim czasie na pewno zobaczę, bardzo ciekawi mnie to co z niego wyszło. :)
OdpowiedzUsuńEkranizacja podobała mi się, więc zachęcam
UsuńAch! A ja jeszcze nawet nie znam książki:(
OdpowiedzUsuńOd filmu dużo bardziej lepsza jest książka. Więc trzeba zabrać się za czytanie:)
UsuńWłaśnie za niedługo pojadę na film, nie mogę się doczekać lecz obawiam się, że książka i tak bd dla mnie najlepsza, a film tylko zrujnuje moją wyobraźnię podczas czytania dalszych tomów :)
OdpowiedzUsuńhttp://mobscene69.blogspot.com/
Rzadko zdarza się, żeby film był lepszy od książki. Skończyłam czytać całą serię, więc teraz tylko trochę inaczej widzę niektórych niektórych bohaterów.
UsuńOo nie wiedziałam, że już jest w kinach. Koniecznie muszę się do nich wybrać! Choć serii nie czytałam...
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com
Myślę, że każdy nie czytając książki może zrozumieć sens filmu. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Usuńjestem fanką AW, boję się, że film rozczaruje... ale i tak obejrzę jak się gdzieś w necie pojawi :)
OdpowiedzUsuńNa początku też się tego bałam ale jak widać niepotrzebnie.
UsuńCzytałaś moją recenzję, więc wiesz, że film mi się bardzo podobał :) Mnie też zdziwiło, że było tak mało osób, szczególnie, że ja byłam w dzień premiery. Myślę, że po prostu za słabo zareklamowali film... :c nie dziwię się, że koszty się nie zwracają.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że słabo zareklamowali film. Ale mam nadzieję, że drugą część również umieszczą na wilkim ekranie.
Usuń